Północny Punkt Widzenia

Biathlon, studia i życie w Norwegii według Człowieka Północy...

W samym środku zawodów

Wielu ludzi twierdzi, że oglądanie zawodów sportowych na żywo jest gorsze niż w telewizji. Nie ma pełnej relacji z komentarzem, nie można być wszędzie (bo nie ma kamery, która wszystko pokaże) i nie ma powtórek, co zaś powoduje, że nie do końca wiemy, co się dzieje. Pojawia się więc pytanie, po co tylu kibiców ustawia się na trasie Tour de France, zamarza na trybunach w Ruhpolding, czy nie śpi przez 24 godziny w okolicach toru w Le Mans?

Odpowiedź na powyższe pytanie zawiera się właściwie w jednym słowie, a jest nim atmosfera. Oczywiście nie chodzi tutaj o gazową powłokę kuli ziemskiej. Mam na myśli te emocje, których nie da się doświadczyć siedząc przed telewizorem. To po prostu radość bycia w samym centrum wydarzenia, obserwowania z bliska dramatów i zwycięstw. Człowiek rezygnuje wówczas z otrzymania tak naprawdę niepełnej relacji w telewizji, ale z dokładną informacją, na rzecz całego pakietu wydarzeń tylko w wybranym miejscu. Właśnie z powodu tego konfliktu nie będę nawet próbował wskazać, który sposób oglądania sportu jest lepszy. Gdy jednak nie mamy wyboru, bo relacja w TV zwyczajnie nie istnieje, to warto zobaczyć coś na żywo. Nigdy nie wiadomo, co się wydarzy...

Tak było ze mną i kolegą Jędrzejem (zapraszam na jego bloga) na Górskich Szosowych Mistrzostwach Polski, które odbyły się w zeszły weekend. Wybraliśmy się na trasę wyścigu kobiet i zobaczyliśmy tam prawdziwe emocje. Trenerzy w samochodach wychodzili z siebie, pokrzykując na zawodniczki. Nawet w grupach ze sporą stratą było widoczne napięcie, stres i doping, aby dać z siebie jeszcze więcej. Mogliśmy usłyszeć: "Siadaj na klapie!", "doskocz!", "oddaj skoka!". Okazji do robienia zdjęć nie brakowało. Poniżej znajduje się kilka z nich.







Byliśmy blisko wyścigu, ale jeszcze nie w samym jego środku. A gdyby tak jechać samochodem w kolumnie wyścigu? Jakimś cudem udało nam się tego dokonać. Jechaliśmy tuż za dwoma zawodniczkami na ostatniej pętli wyścigu. Dzięki temu powstały kolejne zdjęcia.





Była również okazja, aby pomóc i podać zawodniczce bidon. Całą akcję udało mi się nagrać.


W ten sposób z pozoru zwyczajny wyścig kolarski stał się ekscytującym i nieprzewidywalnym wydarzeniem. Następnego dnia wybraliśmy się jeszcze na zmagania elity mężczyzn. Zdecydowanie było warto. Zdjęcia ze wszystkich konkurencji znajdziecie tutaj.   

Skifestivalen Blink 2013 cz.3

Trzeci i ostatni dzień festiwalu to sprinty na nartorolkach oraz super sprinty biathlonistów. Działo się po raz kolejny bardzo dużo. Zbyt wiele, żeby przygotować szczegółową relację z każdego biegu. W dodatku ostatnio pojawiły się ważne pozasportowe wydarzenia (z tego miejsca pozdrawiam nowożeńców- moją siostrę Katarzynę i jej wybranka Jakuba). Fanów biathlonu i biegów narciarskich zapraszam więc do skorzystania z filmowej relacji ostatniego dnia Skifestivalen Blink 2013 przygotowanej przez Emila Hegle Svendsena.

Na początku rozegrano półfinały, z których 4 zawodników kwalifikowało się do finału. Dodatkowo dwóch z najlepszymi czasami, jako "szczęśliwi przegrani", mogli brać udział w walce o końcowe zwycięstwo. Dalej nic już nie napiszę, żeby nie spoilerować. Pozostawiam jedynie dopowiedzenie tej historii w filmie poniżej.



Skifestivalen Blink 2013 cz.2

Drugiego dnia festiwalu rywalizacja przeniosła się do Sandnes, gdzie w centrum miasta rozegrano biegi ze startu wspólnego biathlonistów, konkursy strzeleckie oraz biegi na dystansach 10 km i 15 km bez karabinu. Oprócz tego, odbywały się biegi amatorów i młodzieży. Publiczność ponownie dopisała, zaś gwiazdą w roli komentatora była Liv Grete Skjelbreid Poirre.

W finałach konkursów strzeleckich zawodnicy musieli jak najszybciej strącić pięć krążków na tablicy biathlonowej, mając do dyspozycji pełne cztery magazynki z nabojami. Wśród mężczyzn najlepiej spisał się Carl Johan Bergman, zaś najskuteczniejszą strzelczynią okazała się Jori Moerkve. Zwycięzcy z obu kategorii spotkali się w wielkim finale, w którym norweska biathlonistka pokonała Bergmana. O zwycięstwie zadecydował jeden niecelny strzał Szweda więcej, niż u Moerkve.

Następnie przyszedł czas na pierwszą konkurencję na nartorolkach, czyli bieg na dystansie 10 km w wykonaniu kobiet. Pogoda zaczęła się pogarszać, zaś ostatnie metry były pokonywane już w strugach deszczu. Mimo tak ciężkich warunków, tempo było zabójcze, a narzuciła je Maiken Caspersen Falla. Norweżka skutecznie zaatakowała na ostatniej rundzie, dzięki czemu zapewniła sobie zwycięstwo.


Jako druga, na metę przybiegła jej rodaczka- Celine Brun-Lie. Trzecie miejsce zajęła Ida Ingemarsdotter ze Szwecji. Nad Sandnes rozpętała się prawdziwa ulewa, co jednak nie zmusiło organizatorów do przerwania zawodów. Nawet wywiad ze zwyciężczynią biegu był przeprowadzany pod "parasolem", o ile tak można nazwać przezroczystą folię. Klasyfikacja pierwszej dziesiątki tradycyjnie znajduje się poniżej.


Później przyszła kolej na biathlonistów, a konkretnie bieg ze startu wspólnego kobiet. Na mokrej trasie wszystko mogło się zdarzyć. Od początku bardzo dobrze spisywała się Tora Berger, za sprawą dobrego strzelania. Wysoko były również: Marie Laure Brunet i Kaisa Makarainen. Wszystko jednak rozstrzygnęło ostatnie strzelanie, na którym Berger popełniła dwa błędy, zaś Makarainen tylko jeden, dzięki czemu wyprzedziła Norweżkę. Na ostatniej rundzie biegowej Finka utrzymała przewagę nad rywalkami i mogła cieszyć się z drugiego zwycięstwa na tegorocznym festiwalu.


Na drugim miejscu pozostała Tora Berger, zaś tuż za nią przybiegła reprezentantka Francji- Marie Laure Brunet. Bardzo dobrze spisały się także dwie kolejne Norweżki- Hilde Fenne oraz Fanny Welle-Strand Horn. Poniżej szczegółowe wyniki pierwszej dziesiątki biegu biathlonistek.


Mężczyźni startowali jako kolejni. Przed ich biegiem przeszła jeszcze jedna solidna ulewa, co poskutkowało sporymi kałużami na zakrętach. Zapowiadało to kolejne ciekawe zmagania, w którym decydującą rolę miał odegrać Martin Fourcade.


Od początku Francuz biegł w czołówce, jednak już na pierwszym strzelaniu popełnił trzy błędy, przez co stracił dużo czasu na bieganiu karnych rund. Honoru Francji postanowił więc bronić Alexis Boeuf, który wybiegł jako pierwszy ze strzelnicy. Prawie by mu się to udało, gdyby nie słabsze strzelanie na stojąco. Te natomiast świetnie wykonali: Ole Einar Bjoerndalen i Carl Johan Bergman, i to oni walczyli o zwycięstwo podczas ostatniej wizyty na strzelnicy. Szwed spudłował trzy razy, zaś OEB tylko dwa. Norweg miał jednak niewielką stratę, co spowodowało, że na ostatnią rundę wybiegł tuż za Bergmanem. Obaj biegli bardzo szybko. Nie było praktycznie możliwości ataku. Aby Bjoerndalen wyszedł na prowadzenie, Carl Johan musiałby popełnić błąd w biegu. Tak się jednak nie stało i Szwed wbiegł na metę jako pierwszy.


Drugie miejsce Ole Einara również można zaliczyć jako sukces, tym bardziej, że król biathlonu zbliża się już do końca kariery, a zostawił daleko w tyle Martina Fourcade. Trzecie miejsce zajął Emil Hegle Svendsen, dzięki dobremu biegowi na ostatniej rundzie. EHS wyprzedził bowiem Alexisa Boeufa. A tak prezentowała się czołowa dziesiątka biegu ze startu wspólnego mężczyzn.


Ostatnią konkurencją tego dnia był bieg na 15 km mężczyzn. W stawce znalazły się oczywiście wszystkie gwiazdy narciarstwa biegowego, takie jak Petter Northug, Martin Johnsrud Sundby i Emil Joensson. Na początku tempo było spokojne, co wykorzystał Cyril Miranda, próbując zdobyć przewagę samotną ucieczką. Jednak wraz z pokonywaniem kolejnych rund, zawodnicy biegli coraz szybciej, przez co akcja Francuza się nie powiodła. Na ostatnich kilometrach tempo przypominało bieg sprinterski. Najlepiej w tym wszystkim odnalazł się Oystein Pettersen, który wspaniale zaatakował na ostatniej prostej, nie mając sobie równych.

 
Za zwycięzcą przybiegli mniej znani zawodnicy- Sondre Turvoll Fossli (Norwegia) oraz Joeri Kindschi (Szwajcaria), zajmując odpowiednio drugie i trzecie miejsce. Po raz kolejny zawiódł Petter Northug, zajmując dopiero 18. miejsce. Być może przygotowania utytułowanego Norwega są na innym etapie, niż u reszty, co nie pozwoliło mu na walkę o zwycięstwo. Na koniec jeszcze klasyfikacja czołowej dziesiątki biegu na 15 km.



Skifestivalen Blink 2013 cz.1

Kilka dni temu zakończył się trzydniowy Skifestivalen Blink w Norwegii. Do Sandnes przybyła większość elity biathlonu i biegów narciarskich, aby wziąć udział w widowiskowych zmaganiach na nartorolkach. Czas na podsumowanie tego, co działo się w trakcie festiwalu.

Pierwszego dnia miało miejsce najbardziej widowiskowe wydarzenie imprezy, czyli 7,5- kilometrowy podbieg o nazwie Lysebotn Opp. Trasa (taka sama dla kobiet i mężczyzn) o średnim nachyleniu 8,5% wiodła z wybrzeża na szczyt fiordu, zaś różnica wysokości między startem a metą wynosiła 640 m. Wystarczy spojrzeć na jej profil, aby przekonać się o tym, jak wyczerpujące jest pokonanie całości na nartorolkach.


Od tego mamy jednak wybitnych specjalistów na starcie, a wśród nich Pettera Northuga, Ole Einara Bjoerndalena, Martina Fourcade, Emila Hegle Svendsena, Kaisę Makarainen, Torę Berger i wiele, wiele innych. Tu nie liczyło się, czy jest się biathlonistą, czy biegaczem narciarskim. Najważniejsza była umiejętność pokonywania długich, morderczych podbiegów.

Jako pierwsze startowały kobiety. Stawka była wyrównana, stąd trudno było szukać zdecydowanych faworytek.

  
Część trasy przebiegała przez tunel. Tuż za nim od grupy oderwała się Kaisa Makarainen, samotnie podążając do mety. Jak się później okazało, taka strategia była skuteczna.

Zainteresowanie morderczym Lysebotn Opp było spore. Sportowców dopingowała duża grupa widzów, ustawiona podobnie jak na górskich etapach wyścigów kolarskich.


Najwyraźniej Makarainen posłużyło te wsparcie. Fińska biathlonistka wykazała się dużą wolą walki i dobrym przygotowaniem, co pozwoliło jej zwyciężyć z imponującą przewagą. Jako druga przybiegła francuska biegaczka narciarska- Caroline Hugue, zaś trzecia była Debora Agreiter reprezentująca Włochy. Co ciekawe, druga w "klasyfikacji" biathlonistek w Lysebotn Opp była ósma na mecie Tora Berger. Nie pierwszy raz Kaisa Makarainen pokazała, że potrafi na równi rywalizować z zawodniczkami startującymi tylko w biegach narciarskich, a nawet z nimi wygrywać. Jeżeli znajdzie to swoje potwierdzenie w nadchodzącym sezonie, Finka będzie jedną z faworytek na wymagającej trasie Igrzysk Olimpijskich w Soczi nie tylko w biathlonie. Poniżej szczegółowe wyniki pierwszej dziesiątki Lysebotn Opp wśród kobiet.


W biegu mężczyzn łatwiej było wskazać faworytów. Gospodarze liczyli przede wszystkim na dobry występ Pettera Northuga i Emila Hegla Svendsena, ale nie można było zapominać o takich gwiazdach, jak Martin Fourcade, czy Maurice Manificat. Od pierwszych kilometrów zostało narzucone wysokie tempo za sprawą Martina Johnsruda Sundby oraz Pettera Northuga. Blisko trzymali się biathloniści- M. Fourcade i Svendsen.


Tuż po wyjeździe z tunelu stawka podzieliła się na kilkuosobowe grupy. Na czele znaleźli się Curdin Perl i Maurice Manificat, zaś za nimi biegła dwójka: Jean Marc Gaillard i Roland Clara. Już z pewną stratą, podbieg pokonywała większa grupa zawodników, wśród której znaleźli się Ole Einar Bjoerndalen, Lars Berger i Tarjei Boe. Co ciekawe, tempa nie wytrzymał Northug, tracąc już dużo więcej.


Szwajcarski zawodnik- Curdin Perl był tego dnia bardzo mocny. Po chwili zgubił Manificat i, podobnie jak Kaisa Makarainen, samotnie podążał do mety. Jednak grupa z Johnsrudem Sundby nie miała zamiaru odpuszczać. Przewaga była niewielka, lecz powoli się powiększała. Przed samą metą zaatakował jeszcze Roland Clara, ale był to jedynie skok po drugie miejsce. Za Włochem ruszył Johnsrud Sundby. Pierwszy na mecie zameldował się Curdin Perl. Niedługo za nim wbiegł Clara ze stratą jedynie sześciu sekund. Niewiele również zabrakło Norwegowi Sundby, który stracił do zwycięzcy 10 sekund. Mnie natomiast najbardziej cieszy dziesiąte miejsce Ole Einara Bjoerndalena. Król biathlonu przybiegł za swoimi kolegami z reprezentacji- Tarjei Boe i Larsem Bergerem. Poniżej szczegółowa klasyfikacja pierwszej dziesiątki biegu mężczyzn.


Dziwić może słabsza dyspozycja Martina Fourcade, który powinien tutaj być najlepszym wśród biathlonistów. Tymczasem wyprzedzili go trzej norwescy koledzy, z Tarjei Boe na czele. Daleko również najgroźniejszy rywal Francuza z minionego sezonu- Emil Hegle Svendsen. Przed rokiem był tutaj szósty, zaś w tej edycji wypadł poza pierwszą dwudziestkę. Podzielił tym samym los Pettera Northuga, który od początku forsował wysokie tempo, a później nie potrafił dotrzymać kroku innym zajmując również daleką lokatę.

Trud poniesiony na morderczej wspinaczce na pewno się opłacił. Oprócz nagrody pieniężnej dla zwycięzców, na wszystkich czekały piękne widoki na fiordy. Zakończył się tym samym pierwszy dzień zmagań na Skifestivalen Blink 2013.

 

W Jaworzynie Śląskiej i w Sandnes

Ostatnio miałem okazję odwiedzić Muzeum Przemysłu i Kolejnictwa w Jaworzynie Śląskiej. Oto, co można tam zobaczyć:







Eksponaty są w większości cennymi unikatami. Niestety nie wszystkie mogą być przywrócone do stanu używalności, nie mówiąc o zachowaniu w oryginalnej postaci. Główną rolę odgrywają tu oczywiście pieniądze, więc jeżeli nie ma ich wystarczająco dużo, nawet najszczersze chęci nie mogą być zamienione w czyn. Wbrew pozorom, ten temat odnajduje swoje odzwierciedlenie w sporcie. Nie ma mowy o dobrych wynikach bez zainwestowania w bazę treningową. Oglądając relację ze Skifestivalen Blink w norweskim Sandnes, natknąłem się na idealny przykład propagowania narciarstwa biegowego i biathlonu wśród najmłodszych. Wystarczy tylko spojrzeć na to, co przygotowano dla "przyszłych mistrzów".





Dobrej jakości sprzęt dla juniorów, mała strzelnica biathlonowa, krótki tor nartorolkowy- to wszystko wystarczy, aby obudzić w młodzieży zainteresowanie tymi dyscyplinami sportu. Przy okazji wspaniałej imprezy z udziałem gwiazd biathlonu i biegów narciarskich zadbano również o przyszłe pokolenie sportowców. To oczywiście kosztuje, ale za parę lat może się okazać, że właśnie dzięki takiej akcji "narodził się" następca Pettera Northuga. Nie wystarczą same wybitne osobistości i ich wyniki. Potrzeba pokazania młodemu człowiekowi, jak wygląda to wszystko z bliska, a nie jedynie na ekranie telewizora w trakcie wiadomości sportowych. 
W taki właśnie sposób dwa na pozór odległe od siebie tematy mogą okazać się podobne. Każdy niezauważony talent jest jak ten rdzewiejący parowóz w skansenie. Bez odpowiedniej opieki i zaangażowania finansowego z zewnątrz, nic z niego nie będzie. Dotyczy to każdej dyscypliny sportu. Niestety, w naszym kraju wciąż "za trudne" i "nieopłacalne" okazuje się zarówno zachowanie części historii dla potomnych, jak i zadbanie o nowe pokolenia sportowców. Wkrótce ukaże się szczegółowy opis zmagań na Skifestivalen Blink.