Północny Punkt Widzenia

Biathlon, studia i życie w Norwegii według Człowieka Północy...

Weekend z Petit Le Mans

Zapowiada się interesujący, motoryzacyjny weekend. W sobotę na torze Road Atlanta odbędzie się wyścig Petit Le Mans, kończący sezon American Le Mans Series. Dzień później, seria World Endurance Championship pojedzie na torze w Fuji. Niestety, na oba wydarzenia rzuca się cieniem wtorkowa śmierć znakomitego kierowcy- Seana Edwardsa.

Zacznijmy od ALMS. Najłatwiej wytłumaczyć tę serię wyścigową tak: jest to coś na kształt WEC, tylko że z amerykańskimi zespołami, na amerykańskich torach i dla amerykańskich kibiców. A to oznacza nieco inny poziom rozrywki, jakiej dostarcza każdy wyścig. Przede wszystkim realizacja jest świetna. Kamery on board, raporty z pit lane, materiały o zespołach, to wszystko sprawia, że aż chce się oglądać. WEC może tylko pozazdrościć takiej oprawy, mimo swojej większej rangi. Autonomia ALMS jest na tyle duża, że na próżno szukać którejś z amerykańskich ekip w mistrzostwach świata. Zazwyczaj przyjeżdżają one tylko do Le Mans. Odwrotnie też to działa. Nie ma dominacji Audi, czy innego fabrycznego giganta. Tutaj każdy walczy jak równy z równym. Zmagania w ALMS są krótsze, niż w WEC. Zwykle trwają do trzech godzin, co oznacza walkę od startu do mety. Szczególnie sprawdza się to w klasie samochodów GT, gdzie nawet na ostatnim okrążeniu może się zmienić pięć pierwszych pozycji. Wyjątkiem od reguły krótkich wyścigów są: 12 godzin w Sebring oraz zbliżające się Petit Le Mans, które obejmuje około 10 godzin jazdy (lub dystans 1000 mil). Nazwa sobotniego wyścigu na Road Atlanta nawiązuje oczywiście do wielkiego klasyka we Francji, za sprawą nabycia praw do używania jego nazwy przez ALMS. I tak oto, czeka nas "małe Le Mans". Rzeczywiście można tak powiedzieć, patrząc na listę startową. Zobaczymy bowiem 34 załogi, w tym 4 z klasy P1, 4 z klasy P2, 11 z klasy GT, 7 z klasy PC i 8 z klasy GTC. Tor jest krótszy niż swój francuski odpowiednik, mierzy nieco ponad 4 kilometry. Możemy spodziewać się wielu emocji. Wśród zgłoszonych zespołów zobaczymy słynną Deltę Wing, która po porażce w zeszłorocznym 24h Le Mans została zmodyfikowana i próbuje swoich sił w Ameryce. Zabraknie natomiast teamu NGT Motorsport, w barwach którego miał ścigać się Kuba Giermaziak. Wszystko z powodu tragicznego wypadku Seana Edwordsa- jednego z członków załogi.

Wyścig WEC na torze w Fuji zapowiada się tak, jak 6 godzin w Sao Paulo. Prawdopodobnie nie będzie większych emocji. Audi ma już mistrzostwo w kieszeni, stąd nawet nie potrzebuje zwycięstwa w Japonii za wszelką cenę. Toyota natomiast wystawia dwa samochody. W końcu jest "u siebie" i na pewno będzie chciała się dobrze zaprezentować. Łącznie zobaczymy na starcie 29 załóg. Widać więc dokładnie, że liczba zgłoszonych maleje z wyścigu na wyścig. Do końca sezonu pozostały jeszcze trzy: Fuji, Szanghaj i Bahrajn. Wszystkie daleko na Wschodzie i zapewne będą się odbywały przy prawie pustych trybunach. Więcej słów na opisanie zmierzchu tegorocznej edycji mistrzostw świata endurance nie potrzeba.

Nie zapomnij oglądać Petit Le Mans na oficjalnej stronie ALMS. Live stream jest naprawdę dobry, zatem podaję link. A jeżeli będziesz miał jeszcze chęć na WEC, to transmisja z wyścigu w Fuji będzie dostępna tu.

Na koniec chciałbym jeszcze wyrazić ubolewanie z powodu śmierci Seana Edwardsa. To ogromna strata dla całego środowiska wyścigów samochodowych. Należy przypomnieć, że obecnie jest on liderem klasyfikacji Porsche Supercup. Do końca serii pozostały dwa wyścigi. Sean dołączył do zmarłego tragicznie w tegorocznym wyścigu Le Mans Alana Simonsena. Tym samym rok 2013 zostanie zapamiętany przez wszystkich fanów jako bardzo przykry dla sportu motorowego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz