Polana Jakuszycka. Kiedyś zrobiłem takie zdjęcie i chyba teraz przyszedł na nie czas. |
Ten tekst piszę tuż po tym, jak udało mi się wreszcie wybrać na pętlę Letniego Biegu Piastów. Biegłem sam, towarzyszył mi jedynie sztuczny głos Endomondo, informujący o tempie, dystansie i czasie. Poznałem trasę o długości 10 km, a nawet trochę oprócz niej, bo raz prawie zabłądziłem źle skręcając. Na szczęście w porę się zorientowałem. Jakby kłopotów było mało, ten beznadziejny telefon po raz kolejny odmówił współpracy i nie policzył mi fragmentu trasy. Koniec końców przebiegłem całość w czasie pomiędzy 50 a 55 minut, zresztą i tak nikogo to nie obchodzi. No właśnie, bo nie zawsze biegnie się dla czasu czy miejsca. Jednym z celów organizowania tego typu biegów jest zabawa. Promowanie sportowego trybu życia to zawsze coś, co dodaje wydarzeniu uniwersalnego wydźwięku. Bo kto byłby zainteresowany walką kilku zawodników z takich i takich klubów? Owszem, dla nich też jest miejsce, ale w tym przypadku nie ogranicza się stawki w taki sposób. To amatorzy, obecni na starcie w ogromnej liczbie, osiągający limit swoich możliwości stanowią o sile biegu. Bo przecież nikt chyba nie powie, że podbieg na Samolot zaraz po starcie nie jest sięganiem limitów. Czasem ktoś chce się sprawdzić, czasem coś udowodnić i pokazać, a czasem po prostu przebiec całość- na wszystko jest miejsce. W dodatku bieganie w górach ma swój niepowtarzalny charakter.
Im dalej biegłem, tym bardziej zadawałem sobie uporczywe pytanie: "po co to wszystko?" i wymyśliłem coś jeszcze. Oprócz zmierzenia się z własnymi słabościami i próby pokonania ich, chodzi o doświadczenie uczucia startu w jednym z wielkich biegów. Dla tych, którzy interesują się narciarstwem biegowym, ale jeszcze nie odważyli się na start w prawdziwej Jizerskiej 50, jej letnia odmiana może być świetnym przedsionkiem do spróbowania tego w przyszłości. A w dodatku znacznie lepiej brzmi, gdy ktoś powie, że startował w Letnim Biegu Piastów, niż w półmaratonie o puchar burmistrza Bystrzykorzyczewka... I na końcu aspekt promocyjny. Rozgrywanie letnich biegów z kategorii Worldloppet jest również przypomnieniem, że takie coś istnieje i można się jeszcze zapisać na zimową edycję. A gdy w stawce znajdzie się przypadkiem jakiś znany sportowiec, to już sukces murowany.
Teraz spoglądam jeszcze raz na profil trasy Letniego Biegu Piastów i zastanawiam się, czemu wtedy nie wystartowałem. Przypominam sobie to, co dzisiaj przeżyłem na trasie i już znam odpowiedź. Po prostu nie lubię tłoku i pozostańmy przy tej wersji ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz