W przeciągu wszystkich godzin, które poświęciłem na treningi, najwięcej czasu zaskakująco zajął mi rower szosowy, a było to 29 godzin. Zaraz za nim, bieganie, które pochłonęło 28h. Na ćwiczenia siłowe przeznaczyłem dokładnie dobę. Można zapytać, gdzie podziały się nartorolki. Przeznaczyłem na nie "tylko" 14 godzin i 45 minut. Procentowy udział poszczególnych treningów możesz zobaczyć na wykresie poniżej.
Kliknij na wykres, aby powiększyć. |
Przede wszystkim i tak cieszę się, że udało mi się zrobić coś pożytecznego ze "zbędnymi" godzinami życia. Nie żałuję ani jednej z nich. Czy to na nartorolkach, czy na szosie, czy po prostu biegając, miałem niewątpliwą przyjemność, która być może tej zimy zaprocentuje dodatkowo dobrym samopoczuciem na nartach. Wszystko to robiłem bez myśli o jakichkolwiek startach zawodach. Nie miałem właściwie żadnego celu, poza dążeniem do lepszej sprawności. I to samo proponuję Tobie, Drogi Czytelniku. Nie potrzebujesz konkretnego powodu, dla którego powinieneś wykreślić zdanie: "nie chce mi się" ze swojego słownika i pójść na trening. Wyrzuć z siebie to "południe" i stań się Człowiekiem Północy. Co będzie Twoją nagrodą? O tym już zdecydujesz sam.
Skoro nie miałem żadnego celu i trenowałem tylko dla przyjemności, to po co to całe zapisywanie godzin? Dla mnie każda zapisana godzina wiąże się z pojedynczym wspomnieniem tego dnia. Potrafię przywołać sobie miejsce tego treningu, a przecież było tego sporo. Pamiętam świetny wypad do Dusznik- Zdroju, bieg dookoła jednego z wielkopolskich jezior oraz wymagającą trasę Letniego Biegu Piastów. Mile wspominam również moich przyjaciół, bez których wiele z tych treningów wykonywałbym sam lub nawet nie zrobiłbym tego wcale. Wszystkim Wam serdecznie dziękuję. Wzajemne wsparcie i towarzystwo jest bezcenne. Każdemu tego życzę.
Oczywiście nie zawsze było łatwo. Niekiedy udawało mi się przeznaczać nawet 6 lub 7 dni w tygodniu na treningi. Gdy czasu było mniej, wtedy schodziłem do 3 dni. Nawet, jeżeli nie zawsze trzymałem się tego, co pisałem o planie treningowym, to trudno. W końcu nikt nie jest nieomylny. Tak, czy inaczej dokładnie 95 godzin i 45 minut zostało bezpowrotnie zamienione na zdrowie. I to samo proponuję Tobie, Drogi Czytelniku. W tym momencie, kiedy to czytasz, prawdopodobnie dobijam już do setki. A czas leci i sezon za pasem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz