Północny Punkt Widzenia

Biathlon, studia i życie w Norwegii według Człowieka Północy...

Zwalniam pana

Tytułowe zdanie można usłyszeć nawet w biegach narciarskich. Od niedawna może to potwierdzić nie kto inny, jak Anders Soedergren. Szwed zakończył karierę w Pucharze Świata zaraz po biegu na 50 km w Oslo, lecz do końca sezonu ścigał się jeszcze w biegach długodystansowych w barwach Team LeasePlan Go. Starty w podobnych zmaganiach miał pewnie w planie na przyszłą zimę. Niestety będzie musiał je zmienić lub przynajmniej poważnie przemyśleć, bo właśnie wygasł jego kontrakt z drużyną. Jak to się stało, że nie przedłużono umowy, a szef- Thomas Alsgård pożegnał go, mówiąc: "słuchaj Anders, jesteś świetnym zawodnikiem, lecz muszę Cię zwolnić"? Też mnie to zastanawia.

Świat długodystansowych biegów narciarskich wygląda nieco inaczej niż znany nam doskonale Puchar Świata. Jeszcze raz użyję swojego ulubionego porównania tego biznesu do kolarstwa, poniekąd też z racji na trwający w najlepsze sezon i sukcesy Michała Kwiatkowskiego. Tutaj występują wyłącznie prywatne zespoły, zatrudniające biegaczy na dany okres czasu. Obowiązują więc kontrakty. Nie inaczej było w przypadku Soedergrena. Team LeasePlan Go nie przedłużył najzwyczajniej w świecie umowy ze Szwedem, podobnie jak zrobiło to BBC z Clarksonem. Kogo zatem pobił Anders? Nikogo, podobnie jak nie ma znaczenia fakt, że jest Szwedem, a zespołem dowodzi Norweg, będący w dodatku wynalazcą stylu łyżwowego. Właśnie tak, mamy do czynienia z legendą, Thomasem Alsgårdem, pionierem tej wspaniałej techniki. Zostawiając jednak te wstawki, co było przyczyną bezrobocia Soedergrena? Niestety coś, czego nie da się zmienić w swoim CV. Chodzi oczywiście o wiek. Dawniej myślano, że "emeryci" z Pucharu Świata przechodzą sobie bez problemu na długie dystanse, pozostając nadal blisko ulubionej dyscypliny i, co najważniejsze, meldując się w czołówce. I rzeczywiście tak było. Najlepszym przykładem może być tu Anders Aukland. 42- letni Norweg, olimpijczyk w Salt Lake City i Turynie, obecnie właściciel Teamu Santander wygrywał klasyfikację generalną Swix Ski Classics w 2013 i 2012 roku. Na koncie ma również wiele zwycięstw w maratonach, podobnie jak jego brat Jørgen. Mógłbym wymienić jeszcze kilka innych nazwisk znanych z dawnych czasów PŚ z podobnymi osiągnięciami. Wydawać by się mogło, że i na Soedergrena przyjdzie czas w wielkich klasykach, zwłaszcza z jego imponującą historią. Dwukrotny zwycięzca pięćdziesiątki w Oslo musi jednak ustąpić miejsca w zespole na rzecz młodych, utalentowanych zawodników. Jak stwierdził Alsgård, była to trudna pod kątem emocjonalnym decyzja, lecz bardzo potrzebna dla Teamu LeasePlan Go, który zakończył sezon Ski Classics na 4. miejscu w klasyfikacji zespołowej. Jego gwiazdą niewątpliwie jest tegoroczny zwycięzca całego cyklu- Petter Eliassen.

Jednak nie wszystko jest stracone dla Andersa Soedergrena. Nadzieją może okazać się konkurencyjny Team Santander braci Aukland. W jego barwach oglądamy bardzo doświadczonych zawodników, w tym innego Szweda- Johana Olssona. Być może w przyszłym sezonie zobaczymy kolejną legendę wśród zwycięzców tegorocznej klasyfikacji zespołowej. Serdecznie mu tego życzę, tym bardziej, że do niedawna bieg długodystansowy bez ataku Soedergrena był czymś straconym. Na szczęście na znalezienie pracodawcy ma jeszcze dużo czasu, bo sezon zimowy zakończył się już w zupełności. A skoro już o tym wspomniałem, to ostatnią imprezą był bieg Skarverennet, czyli 37 km techniką dowolną na trasie z Finse do Ustaoset (Norwegia). Co ciekawe, na starcie stanęło kilka znanych nazwisk, w tym Martin Johnsrud Sundby i Marit Bjørgen. Wśród pań triumfowała Therese Johaug tuż przed Serainą Boner, zaś rywalizację mężczyzn wygrał Toni Livers również o włos przed Sundby. Warto odnotować, że dobre lokaty zajęli biathloniści- Lars Berger (28) oraz Erlend Bjøntegaard (15). A jak wyglądało takie bieganie w kwietniu? Możecie to zobaczyć w poniższym filmie.



Trzeba przyznać, że bez względu na porę, chętnych do biegania w Norwegii nie brakuje. Podobnie jest zresztą w Jakuszycach, gdzie jeszcze w niedzielę widziałem wytrwałych biegaczy i turystów, podczas gdy sam konserwowałem już narty przed letnim odpoczynkiem.

A tak było nieco ponad tydzień temu, 10 kwietnia.
Teraz mogę wreszcie z pełną odpowiedzialnością stwierdzić, że sezon zimowy się skończył. Nie pozostaje więc nic innego, jak odstawić narty i powoli zaczynać przygotowania do następnej zimy. Na szczęście nie zapanuje całkowita pustka, zarówno pod względem pisania, jak i zajęcia. Tymczasem jednak "zamykam laptopa, na dzisiaj koniec".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz