Północny Punkt Widzenia

Biathlon, studia i życie w Norwegii według Człowieka Północy...

Matura na "rach-ciach-ciach"

Dziś będzie o książce. Jednak nie o zwyczajnej książce. Nie będzie to recenzja, bo nie umiałbym podejść do tematu w odpowiedni dla tego typu tekstu sposób. Sądząc po zawartości bloga, możecie się domyślać, że mówię o nowo wydanej książce "Rach- ciach- ciach, czyli pchamy, pchamy!" autorstwa znanych i lubianych komentatorów sportowych- Krzysztofa Wyrzykowskiego i Tomasza Jarońskiego. Wielokrotnie przytaczałem ich cytaty lub po prostu o nich wspominałem w niektórych postach. Tym razem chciałbym za pośrednictwem niedawno kupionej książki poświecić im więcej czasu.

Cofnijmy się o rok. W maju 2014 zdawałem maturę, o tej porze byłem już prawie po wszystkim. Czekała mnie, jako ostatnia, jedynie ustna część egzaminu z języka polskiego. Wtedy jeszcze (jak to pięknie brzmi, przy okazji dodając mi lat) zdawało się na podstawie przygotowanej przez siebie prezentacji na wybrany temat. Później niestety ministerstwo edukacji uznało, że taka formuła pozostawia zbyt duże pole do plagiatowania, więc zmieniło zasady na najbardziej bezduszne pytania, niczym w "Jeden z dziesięciu", tylko bez znakomitego Tadeusza Sznuka w komisji. Tak więc do pilnowania rodem z więzienia podczas pisemnych egzaminów, doszło jeszcze traktowanie wszystkich przystępujących do części ustnej jak potencjalnych oszustów. Dygresja może niepotrzebna, ale trochę ubolewam, że w młodych ludzi przestaje się wierzyć, choć w pewnej mierze również oni sami doprowadzają do takiego stanu rzeczy. Wracając do wydarzeń sprzed roku, do swojej prezentacji maturalnej wybrałem idealny temat. Brzmiał on: "Analiza języka komentatorów sportowych na celowo dobranym materiale". Nie muszę chyba tłumaczyć, że moim materiałem były wypowiedzi duetu Wyrzykowski/Jaroński. Doskonale pamiętam, jak tłumaczyłem komisji fenomen "rach-ciach-ciach", jako idealnego przykładu przekazania emocji z biegu masowego w Turynie w 2006 roku. O tym, jak przy olimpijskim srebrze Tomasza Sikory narodził się znany okrzyk, możemy przeczytać już na pierwszych stronach książki "Rach- ciach- ciach, czyli pchamy, pchamy!". Gdyby to dziś miała być oceniana moja prezentacja, z pewnością w jej bibliografii znalazłby się ten tytuł. Zwłaszcza, że dzięki lekturze poznaję odpowiedzi na pytania, które miałem w głowie przygotowując swój materiał. Kończąc już temat egzaminu, najlepsza para komentatorska, a właściwie język przez nią używany, zapewnił mi maksymalny wynik za część ustną. Nawiasem mówiąc, bezcenne było zobaczenie uśmiechu na twarzach członkiń komisji podczas prezentowania fragmentu komentarza, w którym rozemocjonowany pan Krzysztof wykrzyczał: "dwóch Bjørndalenów!".

Oczywiście nie można zapomnieć o drugim członie tytułu, wynikającym z sukcesów Rafała Majki na Tour de France. Kulisy "pchania" również poznamy w nowej książce. Kolarstwo, choć na tym blogu raczej nieobecne, stanowi sporą część pracy komentatorskiej dwojga autorów. O tym, w ilu zameczkach zamieszkałby pan Krzysztof i w jakich wieżyczkach umieściłby pana Tomasza, można usłyszeć w prawie każdej transmisji z wyścigu Tour de France. Chyba nigdy tutaj nie wspomniałem, że oglądam nawet te z pozoru najnudniejsze, płaskie i długie etapy tylko ze względu na komentarz tej dwójki (no, może też ze względu na francuskie krajobrazy). Pamiętam dywagacje na temat słów "doktor" i "doktór", każde "nie bójmy się słów" oraz rozmowy na temat powstania wyścigu Chojnatka- Praciaki. Bez tego wszystkiego wyścig nie byłby taki sam, a transmisje nie cieszyłyby się taką popularnością. Dziś jest może o to trochę łatwiej. Widzów przyciągają znakomite wyniki naszych zawodników, w szczególności wspomnianego już Majki i mistrza świata- Michała Kwiatkowskiego. Choć to wcale nie znaczy, że komentatorzy obniżyli swoje loty. Wręcz przeciwnie, nadal szukają "dzielnych Francuzów", pięknej "pani Tablicy" i pozdrawiają znane osobistości ze sportu. Tego można słuchać godzinami, tak samo jak o tym czytać. Dlatego szczególnie warto mieć tę książkę, bo jest ona napisana w sposób, jakby to była jedna z relacji. Może i nie ma pięknych widoków na zamki, ale jest kilka ciekawych zdjęć. I co najważniejsze, panuje ciągły dialog pomiędzy autorami, pozbawiony wyniosłego stylu. Mówiąc krótko: jest po prostu jak zwykle, tyle że na piśmie. Dzięki temu, wszystko czyta się jednym tchem.

W książce nie brakuje również innych znanych cytatów z transmisji biathlonowych lub kolarskich. Można je sobie w ten sposób przypomnieć, choć ciągle przybywają kolejne. Ostatni, który utkwił mi w pamięci, był autorstwa Krzysztofa Wyrzykowskiego z biathlonowej sztafety mężczyzn w Oberhofie i brzmiał: "Norweg rozpędzony jest Norwegiem bardzo groźnym".

Przypuszczam, że sympatyków biathlonu lub kolarstwa nie trzeba wcale namawiać do zakupu książki "Rach- ciach- ciach, czyli pchamy, pchamy!". Zatem ten tekst nie niesie ze sobą żadnego przesłania. To może chociaż się na koniec pochwalę, że udało mi się zdobyć podpis Tomasza Jarońskiego na moim egzemplarzu, korzystając z jego obecności na niedzielnym wyścigu kolarskim Visegrad 4.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz