Północny Punkt Widzenia

Biathlon, studia i życie w Norwegii według Człowieka Północy...

Droga na Północ

Pisanie tego tekstu było dla mnie istną męczarnią. Już sam fakt, że trwało to prawie cały miesiąc, powinien wystarczyć na potwierdzenie mojego narzekania. Czas płynie, kończy się maj, podobnie jak tegoroczne matury. Zastanawiacie się pewnie, dlaczego znów nawiązuję do egzaminu dojrzałości, skoro w tym roku wcale mnie on nie dotyczy. Korzystając jednak z okazji, że wkrótce przyjdzie czas, kiedy każdy z absolwentów szkół średnich będzie dokonywał bardzo ważnego wyboru życiowego, opowiem coś o studiach. Od razu jednak zaznaczam, że nie ma się czego bać. Nie będzie to typowy tekst o tym, jak zostać "mgr inż".

Wybór studiów i w ogóle dalszej perspektywy na życie jest trudniejszy i ważniejszy, niż wydawało mi się zaledwie rok temu. Dlatego trzeba podejść do tego w odpowiedni sposób. Nie radzę kierować się modą, ani iść ślepo tam, gdzie na przykład wybierają się inni. Wybór z powodów takich jak: "Idę tam, bo mi tak kolega radził", albo: "Idę tam, bo to prestiżowy kierunek" i wreszcie moje ulubione: "Idę tam, bo na ulotce było napisane...", nie prowadzą do niczego dobrego. Ani ten kolega, ani prestiż, ani tym bardziej ulotka, nie będą za Ciebie chodziły do pracy po latach studiów, których miałeś serdecznie dość. A przecież szkoda marnować sobie potencjału na coś, co nas zupełnie nie interesuje i czym nie chcemy się zajmować. Natomiast to, czy rzeczywiście nasze wyobrażenie studiów i pracy po nich spotka się rzeczywistością, to już inna kwestia. Wątpliwości są więc rzeczą zupełnie naturalną. A gdyby tak krótko określić mądry wybór, to jest on taki, który zaprocentuje po latach. Jak to mówią: "rób to, co lubisz, a nigdy nie będziesz pracował". Czasami przychodzi to łatwiej, a czasami trzeba zaryzykować. Warto więc spojrzeć szeroko na wszystkie możliwości. A skoro w dzisiejszych czasach Europa staje się coraz bardziej otwarta, dlaczego nie poszukać szczęścia studiując za granicą? Czemu nie, wystarczy tylko wiedzieć kilka rzeczy. Zatem teraz postaram się przekazać podstawowe informacje dla tych, którzy być może zdecydują się wybrać, tak jak ja, Norwegię do swojej dalszej edukacji.
Tromsø. Gdzieś tam mieści się główny campus Arktycznego Uniwersytetu.
Jako swój cel wybrałem The Arctic University of Norway- najdalej wysunięty na Północy uniwersytet w Europie. Na początku wiedziałem w zasadzie tylko tyle, z czasem przybyło mi wiedzy na temat oferowanych kierunków. Jak już zacząłem myśleć poważnie o studiowaniu właśnie na tej uczelni, czyli wybrałem sobie pasujące kierunki, poznałem pierwszą osobliwość tego kraju. Rok akademicki oraz termin przyjęć zgłoszeń bardzo różni się od tego, który znamy z Polski. Obcokrajowcy muszą złożyć kompletne podania do 1 grudnia (2014), zaś dla Norwegów i Skandynawów ten termin to 15 kwietnia (2015), zakładając, że interesujący nas rok akademicki rozpoczyna się w sierpniu 2015. A co to znaczy kompletna aplikacja na studia? Tu zaczynają się schody. Kiedy zdecydowałem, że właśnie UiT jest moją wymarzoną uczelnią (a był to koniec sierpnia 2014), szybko zorientowałem się, jak mało mam czasu. Potrzebnymi dokumentami były: świadectwo maturalne, świadectwo ukończenia szkoły średniej (razem stanowią tzw. Norwegian Higher Education Entrance Qualification) oraz ich tłumaczenia na język angielski od tłumacza przysięgłego. Ponadto najważniejszy w tym wszystkim jest właśnie język angielski, którego znajomość musi być potwierdzona poprzez zdobycie certyfikatu TOEFL iBT. Nie będę wdawał się w szczegóły tego elementu, bo potrzebowałbym w tym celu osobnego posta. Jeżeli ktoś potrzebuje informacji na ten temat, znajdzie je w internetach, na oficjalnej stronie organizatora testów językowych.

Przenosimy się w czasie do momentu składania aplikacji. Mamy ze sobą certyfikat językowy, wszystkie świadectwa, dyplomy i ich tłumaczenia. Co nam jeszcze pozostało? Jednym z najważniejszych elementów rekrutacji do uczelni wyższych w Norwegii (i podobno generalnie za granicą) jest list motywacyjny. Uczelnia określi to w swoich wymaganiach jako statement of purpose. Przygotowanie tego wcale nie jest takie proste. Wyobraźmy sobie, że na sali siedzi uczelniana komisja rekrutacyjna i ma prawie 1000 listów motywacyjnych do przeczytania. Jak napisać taki, który zapadnie jej w pamięci lub po prostu przekona, że jesteśmy wartościowymi kandydatami na uczelnię? Wiele osób popełnia podstawowy błąd, że zbyt przywiązuje się do znalezionych w internetach szablonów. A przecież dla komisji nie ma nic gorszego, niż kolejny list zaczynający się od tego samego zwrotu. Szczerze mówiąc, nie miałem problemu z przygotowaniem swojego tekstu, choć oczywiście musiałem się do niego odpowiednio przyłożyć. W tym bardzo pomogło mi pisanie na blogu. Nie mógłbym wyobrazić sobie lepszego treningu. Lecz nie tylko o gramatykę tu chodzi, bo w końcu całość musiała być napisana po angielsku. Taki list powinien wyrażać, dlaczego właściwie chcemy dostać się na tę uczelnię i na ten konkretny kierunek. Tym samym wymaga, abyśmy sami z sobą przedyskutowali i znaleźli gdzieś w głębi serca powód, dla którego wybieramy właśnie taką drogę. Według mnie, to bardzo dobra metoda rekrutacji. Gdyby tak wprowadzić ją w Polsce, dużo trudniej byłoby się dostać przykładowo na Politechnikę (w końcu ile warte mogą być w kółko kopiowane słowa: "bo inżynier dużo zarabia"). Z drugiej strony, uczelnia nie miałaby tylu pieniędzy z wpisowego, egzaminów i kursów poprawkowych. To tylko taka mała uwaga...

Do listu motywacyjnego dołączamy jeszcze CV, które już nie powinno stanowić problemu i wszystko przesyłamy za pośrednictwem specjalnego portalu aplikacyjnego. Norweskie uczelnie wyższe korzystają z SøknadsWeb, dzięki czemu w większości przypadków proces aplikacji powinien wyglądać bardzo podobnie, jak było to u mnie. Obsługa jest prosta i intuicyjna, a w razie problemów, niezbędną pomoc na pewno znajdziemy na stronie naszej uczelni. Należy przy tym pamiętać, że portal aplikacyjny to zupełnie inna, oddzielnie działająca strona internetowa. Trzeba się na niej zarejestrować, podając swoje dane. Dopiero po aktywowaniu swojego konta przez e- mail, można złożyć swoją aplikację na maksymalnie dwa kierunki. Później pozostaje nam tylko czekać przez około trzy miesiące na wyniki rekrutacji. O dalszym postępowaniu napiszę w następnym poście. Gdyby ktoś wybierał się na studia do Norwegii i miał jakiekolwiek pytania dotyczące rekrutacji, a ten tekst nie rozwiał wszystkich wątpliwości, może się ze mną skontaktować. W zakładce "O autorze" znajduje się mój e- mail, można z niego skorzystać i dowiedzieć się więcej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz