Północny Punkt Widzenia

Biathlon, studia i życie w Norwegii według Człowieka Północy...

Dostałem się i co dalej?

W ostatnim poście wyjaśniałem najważniejsze kwestie dotyczące przygotowania aplikacji na studia w Norwegii. Tak więc zakładamy, że złożyliśmy już nasze podanie ze wszystkimi potrzebnymi elementami. Jakie są szansę, że się dostaniemy? Co robić dalej?

Lauklines Kystferie, domki rybaków w pobliżu Tromsø.
Odpowiedź na drugie z pytań jest wręcz oczywista- czekać na wyniki. Taką samą informację dostaniemy od naszej uczelni, a konkretniej będzie to prośba, aby nie dzwonić i nie pisać do czasu otrzymania decyzji o przyjęciu na portalu rekrutacyjnym. Ma to formę oferty, którą możemy zaakceptować lub nie. O tym jednak wspomnę później, bo najpierw czekają nas blisko trzy miesiące oczekiwania. Pamiętam, jak trudny był to czas, przeplatany z jednej strony wątpliwościami, a z drugiej nadzieją. Skoro już o nadziei mowa, można zapytać, czy łatwo jest dostać się na takie zagraniczne studia? To oczywiście zależy od uczelni i wybranego kierunku. Generalnie większość ludzi twierdzi, że trudno. Ma ona sporo racji, jeżeli bierzemy pod uwagę samo przygotowanie dobrej aplikacji. Jak wspominałem ostatnio, kluczowym elementem może się okazać nie tylko świadectwo, lecz list motywacyjny. Wyobraźmy sobie taką sytuację, że jest dwóch kandydatów. Jeden z Polski, drugi na przykład z Japonii. Ich świadectwa maturalne są tak różne, zarówno pod kątem zapisania wyników jak i niektórych przedmiotów, że właściwie trudno je ze sobą skonfrontować. W takiej sytuacji list motywacyjny gra olbrzymią rolę.

Wróćmy jednak do oczekiwania na wyniki. Jako kierunki w mojej aplikacji wybrałem: na pierwszym miejscu język norweski (roczny kurs przygotowujący do dalszego studiowania po norwesku) oraz na drugim arktyczną turystykę przygodową w języku angielskim (wiem, że to dziwnie brzmi, ale jak inaczej miałem przetłumaczyć Arctic Adventure Tourism?). Oba są prowadzone na kampusie w Alcie. Zgodnie z wybranym priorytetem, najpierw dostałem ofertę przyjęcia na kierunek języka norweskiego. Wyglądało to tak, że status mojej aplikacji na portalu aplikacyjnym zmienił się z "under consideration" na "admission granted". To już oznaczało, że mogę wybrać opcję przyjęcia tej oferty lub jej odrzucenia, przykładowo gdybym zdecydował się jednak wybrać drugi kierunek. Z wyborem odpowiedniej opcji nie trzeba się spieszyć. Po jakimś czasie od zmiany statusu powinien przyjść tzw. list przyjęcia (letter of admission), z wraz z nim informacja, ile mamy czasu na podjęcie ostatecznej decyzji. Jeżeli jednak od razu zdecydujemy się na zaakceptowanie propozycji przyjęcia, zanim otrzymamy list przyjęcia, nie zmieni to wiele. Będziemy po prostu mieli problem z głowy, a w razie zmiany zdania da się to jeszcze naprawić do trzech tygodni od otrzymania listu.

Skoro już wiadomo, że się dostaliśmy, należy zadbać o najważniejsze sprawy przed wyjazdem. Warto się z nimi zapoznać jeszcze przed złożeniem aplikacji. A są to: pozwolenie na pobyt stały w Norwegii, akademik, ubezpieczenie i plan podróży. Praktycznie rzecz biorąc, o każdym z elementów mógłbym napisać osobny post. I może nawet to zrobię. Teraz tylko krótko wytłumaczę, o co chodzi z tym pozwoleniem na pobyt stały. Jako mieszkańcy Unii Europejskiej nie musimy posiadać wizy, aby przyjechać do Norwegii. Nie ma również problemu z rozpoczęciem nauki. Do trzech miesięcy możemy sobie przebywać na terenie tego państwa i nikomu nie przeszkadzać. Wciąż jednak jesteśmy imigrantami, więc gdy przyjeżdżamy na dłużej musimy poinformować urząd imigracyjny o zamiarach z tym pobytem związanych. Informację, jak należy zgłosić swoją aplikację o uzyskanie pozwolenia na pobyt stały, znajdziecie na stronie norweskiego urzędu imigracyjnego udi.no. Warto zwrócić uwagę, że kwestia uzyskania takiego pozwolenia jest zupełnie oddzielna od dostania się na uczelnię, dlatego szczególnie trzeba zaznajomić się z wymaganiami. Dokument potwierdzający przynależność do norweskiego uniwersytetu jest jedynie potwierdzeniem, że rzeczywiście przyjeżdżamy się tu uczyć. A to tylko początek przygotowań. Jest więc czym się zajmować i można jeszcze bardziej rozwinąć ten temat. Ktoś mógłby się zapytać, czy jest jakieś inne wyjście, które nie wymaga żadnych tego typu formalności? Tak się składa, że jest pewna opcja. Mam na myśli program stypendialny dla zagranicznych studentów, oferowany przez państwo norweskie. Rekrutacja do takiego programu przebiega inaczej, dostępne są tylko niektóre kierunki i znacznie trudniej się zakwalifikować. Stawka jest bowiem dużo większa- oprócz miejsca na uczelni, otrzymujemy od państwa pełne finansowanie studiów. Brzmi to zachęcająco, ale jest okupione mniejszymi szansami przyjęcia. Ponadto w ostatnim czasie program stypendialny oferował jedynie kilka kierunków.

Po dostaniu się na studia w Norwegii wcale nie kończą się trudności. Najważniejsze, to sobie z nimi poradzić, często z niezawodną pomocą bliskich osób, aby znaleźć się na Północy już w sierpniu i zacząć piękny rozdział w swojej edukacji. Na koniec jeszcze dodam, że w Norwegii (podobnie jak w wielu innych państwach) nie stosuje się podziału na uniwersytety i politechniki (to drugie w ogóle nie istnieje). Po prostu na jednej uczelni jest pełen wybór kierunków, od humanistycznych do ścisłych. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz