Północny Punkt Widzenia

Biathlon, studia i życie w Norwegii według Człowieka Północy...

Tam, gdzie wiosna boi się przyjść...

Wszyscy są ostatnio zajęci poszukiwaniem wiosny. Każdy promień słońca jest motywacją do wyciągnięcia roweru, wyjechania na wycieczkę, czy też wyjścia na spacer. Owszem, zrobiło się znacznie cieplej niż na początku kwietnia, a każdy jest trochę zły na dłuższą zimę i pragnie jak najszybciej o niej zapomnieć. W telewizji już na dobre zapanowały sporty letnie, kierowcy z World Endurance Championships przebudzili się ze snu zimowego rozpoczynając tę serię dzisiaj na torze Silverstone. Wyścig zakończył się zwycięstwem Audi, a konkretnie ekipy: McNish, Kristensen, Duval, tuż przed drugim zespołem tego producenta. Można ponarzekać tutaj na brak emocji, bo przecież znowu Audi, ale różnica na mecie wyniosła niewiele ponad 3 sekundy. Również najgroźniejszy rywal niemieckiej marki, czyli Toyota spisała się dobrze (3. i 4. miejsce), co dobrze prognozuje przed dalszymi wyścigami: w Spa i tym najważniejszym w Le Mans. O serii WEC przyjdzie mi jeszcze opowiadać, ale trochę później. Na dobre rozkręcili się kolarze na wiosennych klasykach, po Flandrii oraz Paryż- Rubaix, przyszedł czas na Amstel Gold Race, w którym zwyciężył Roman Kreuziger z Czech (Saxo Tinkoff). Miłym akcentem było piąte miejsce Polaka- Michała Kwiatkowskiego, jeżdżącego w ekipie Omega Pharma Quick Step. Jednym słowem rzeczywiście, za pośrednictwem pogody i transmisji sportowych, idzie zapomnieć o tym, że jeszcze półtora tygodnia temu w całym kraju padał śnieg.
Są jednak ludzie, którzy inaczej wykorzystują pojawienie się słońca na niebie i ja jestem jednym z nich. Taka pogoda jest przecież idealna na biegówki. Szybko więc trzeba zamienić słowa w czyn, zapakować sprzęt i pojechać do Jakuszyc- miejsca, do którego wiosna boi się przyjść. Tak też było w sobotę. Co prawda, ze słońcem były niewielkie problemy, a nawet pojawiło się parę kropel deszczu, co jednak nie stanowiło przeszkody, żeby trochę pobiegać. Warunki śniegowe były bardzo dobre, jak na niemal połowę kwietnia. Trasy w większości są przygotowane, szczególnie miło zaskoczyła mnie zasobność tych wyczynowych. Wśród nich, można było pobiec nawet "Europą", która (jak z moich obserwacji wynika) bardzo rzadko w tym sezonie była otwarta. Zazwyczaj przygotowywana jest tylko na zawody, i to też nie wszystkie. Tym razem jednak pozostała możliwa do użycia z racji na małe opady śniegu, a ja z tej okazji oczywiście skorzystałem. Przedtem załączyłem sobie aplikację Endomondo w telefonie i ruszyłem w drogę. Emocje na zmrożonym śniegu gwarantowane na zjazdach. Trochę przeszkadzają igły spadające z drzew, ale jest ich jeszcze niewiele.
Polana Jakuszycka stoi więc otworem przed wszystkimi amatorami narciarstwa biegowego. Tutaj wiosny jeszcze nie widać. Oczywiście śniegu będzie już mniej z dnia na dzień, ale prognozuje się, że wystarczająca dla narciarzy ilość pokrywy utrzyma się do początku maja. Już cieszę się na weekend majowy z biegówkami. Nie bez powodu Jakuszyce są nazywane polską Alaską. A tymczasem pozostaje zatrzymać w gotowości swoje Fishery do "łyżwy", bo taką technikę preferuję. Więcej o sprzęcie również kiedyś napiszę. Na koniec załączam odczyty z "treningu" w aplikacji Endomondo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz