Północny Punkt Widzenia

Biathlon, studia i życie w Norwegii według Człowieka Północy...

Na nartorolkach przez poznańską Maltę

Kilka dni temu miałem okazję przebywać w okolicach Jeziora Maltańskiego w Poznaniu. Ten świetnie zagospodarowany teren przyciąga wielu sympatyków przeróżnych sportów, od wioślarstwa aż po narty. Tak, narty, ponieważ z powodzeniem można skorzystać z całorocznego stoku narciarskiego pokrytego igielitem. Ponadto w okolicy działa kolejka wąskotorowa "Maltanka" jeżdżąca do pobliskiego zoo, letni tor saneczkowy oraz pole do mini golfa. Do dyspozycji miłośników wycieczek pieszych i rowerowych są oddane liczne alejki spacerowe. Wszystko to czyni obszar "Malty" atrakcyjnym miejscem rekreacji mieszkańców Poznania. Co jednak ma do zaoferowania miłośnikom nart biegowych? Postanowiłem sprawdzić, czy alejki spacerowe i drogi rowerowe wokół jeziora nadają się do jazdy na nartorolkach.


Pełen nadziei na niezapomniane wrażenia z jazdy po niezliczonych trasach wyruszyłem z okolic stoku narciarskiego. Pierwsze, co zauważyłem to słabej jakości asfalt. Bardzo chropowaty, a ponadto zdarzają się dziury, które trzeba omijać. Trafiały się lepsze odcinki, ale niestety były one zbyt krótkie. Wreszcie na mojej drodze stanęła kostka brukowa, co oznaczało konieczność zawrócenia. Jedno stało się jasne: "Malty" nie da się okrążyć bez ściągania nartorolek. Postanowiłem więc przemieścić się w okolice fontanny (zdjęcie). Tam asfalt zdecydowanie bardziej zachęcał do jazdy. Co pewien czas pojawiały się jednak nieprzyjemne pęknięcia i pofalowania. Nie pozwalało to na swobodne pokonywanie trasy. Cały czas trzeba było zwalniać. Udałem się więc na krótki wyścig z "Maltanką". Znowu musiałem znosić nierówności chropowatego asfaltu- mordercy, który pojawił się na mojej drodze. Pozwoliło to jednak na spokojne osiągnięcie prędkości wąskotorówki. W sumie zabawa fajna, dopóki nie wytrzęsie tak, że się odechciewa. Zawróciłem i zakończyłem test tras wokół Jeziora Maltańskiego. Wnioski na koniec:

  • Trasy są świetne, ale nie nadają się na nartorolki. Może to kwestia aluminiowej ramy, ale nierówny i chropowaty asfalt mocno daje się we znaki. Miłośnikom nart biegowych z Poznania polecam zatem korzystać z tego terenu w celu treningu ogólnego (jazdy na rowerze, czy biegania), a miejsca na nartorolki poszukać gdzie indziej.
  • Nawet w tak dużym mieście, jak Poznań, nartorolki należą do egzotyki. Nie sposób nie usłyszeć czegoś w stylu: "Patrz, ten koleś biegnie na nartach!" lub "Co to jest!?". W sumie nie zaskoczyło mnie to. Nie spodziewałem się czegoś innego, skoro nawet w górach człowiek na tym sprzęcie budzi zdziwienie.
  • Sama "Malta" daje mnóstwo możliwości rekreacji, co czyni to miejsce unikatowym w skali kraju. Tylko pozazdrościć... Stąd też ciągły ruch na uliczkach, co utrudniało jazdę na nartorolkach. Ciągłe wyprzedzanie spacerujących i ustępowanie miejsca rowerzystom nie należy do przyjemności.


       

2 komentarze:

  1. Malta wymiata, szkoda, że w naszym rejonie nie mogą zrobić czegoś choć trochę podobnego...

    A na ostatnim zdjęciu widać jak ludzie z tyłu obczajają Twój kosmiczny sprzęt :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, dokładnie. To jest zilustrowanie tej drugiej kropki we wnioskach.

      Usuń