Północny Punkt Widzenia

Biathlon, studia i życie w Norwegii według Człowieka Północy...

Ostatni sezon króla

W samym środku czerwca cały świat biathlonu obiegła wiadomość, że nadchodzący sezon 2013/2014 będzie ostatnim dla Ole Einara Bjoerndalena. Można było się spodziewać, że 39- letnia legenda podejmie w końcu taką decyzję, mimo planów wystąpienia jeszcze na Igrzyskach Olimpijskich w 2018 roku. Niemniej jednak wieść o "abdykacji" króla wstrząsnęła mną i całą reprezentacją Norwegii.
Tego typu informacje, o zakończeniu pewnej ery, są zwykle przyjmowane z ogromnym niedowierzaniem. Tak jest i w tym przypadku. Biathlon bez Bjoerndalena? Przecież to niemożliwe. A jednak... Po IO w Soczi będziemy musieli do tego przywyknąć. Ciężko mi sobie wyobrazić, że już nie będę emocjonował się występami OEB. Nie będzie już tej nadziei, że tym razem wszystko pójdzie dobrze i wreszcie dołoży kolejne zwycięstwo do swojej imponującej kolekcji. W moim przypadku nastąpi coś, czego bardzo się boję. Odejdzie ikona, dzięki której tak prawdziwie polubiłem biathlon. Skąd mam wiedzieć, czy nie zabraknie emocji podczas każdej transmisji? Będę musiał przekonać się o tym za rok. Przypuszczam jednak, że zawsze pozostanie cząstka wielkiego Bjoerndalena. W końcu mamy jeszcze Svendsena i Boe, dla których był i jest on wzorem. Większość sukcesów nowej generacji norweskich biathlonistów jest jego zasługą. W wywiadzie przeprowadzonym przez serwis NRK.no zarówno Emil Hegle, jak i Tarjei podkreślają olbrzymią rolę weterana. Również stwierdzają, że wraz z jego odejściem reprezentacja utraci specjalnego ducha, którego zapewniała obecność tak utytułowanego zawodnika. "Ole wyznacza standardy"- mówi Svendsen dodając: "To trochę smutne, że tak znacząca postać w sporcie, który kochasz, kończy karierę". Nie sposób się z tym nie zgodzić. Natomiast Tarjei Boe wskazuje, że nastąpi w drużynie zmiana pokoleniowa, przez co spadnie znacznie średnia wieku biathlonistów. Najważniejsze w całej rozmowie jest jednak stwierdzenie, że  nawet Norwegowie nie zdają sobie sprawy z tego, jak wielki w Europie jest Ole. Dzięki temu już wiadomo, że Bjoerndalen wygrał wszystko. Nie są to tylko medale i tytuły, lecz także szczere poparcie zespołu i wpisanie się na stałe w historię biathlonu.


Bjoerndalen przygotowuje się do swoich ostatnich Igrzysk Olimpijskich z pomocą trenera mentalnego Øyvinda Hammera. Ma zapewnić to maksymalną motywację do osiągnięcia swoich dawnych możliwości na najważniejszych zawodach. Należy dodać, że razem pracowali oni od 1996 roku, czyli od początków wielkiej kariery OEB. Jednak od czterech lat współpraca ta nie była kontynuowana. Taki krok jest więc powrotem do starych, najskuteczniejszych metod. Jak wyznaje sam Ole: "Naprawimy wszystkie rzeczy, które siedzą w mojej głowie. Wyeliminujemy wszystkie negatywne myśli". Na końcu dodaje, że będzie starał się utrzymać równowagę, by zaatakować z najwyższą formą na IO w Soczi. Sukces na jego ostatnich igrzyskach z pewnością byłby świetnym zamknięciem wielkiej kariery. Osobiście wierzę w powodzenie tych treningów, zaś w trakcie walki o pierwsze medale, będę trzymał kciuki niezwykle mocno. Jedno, co mogę już dziś powiedzieć, to "det går bra". I niech tak będzie.
Jeżeli zaś chodzi o dalsze losy OEB po odstawieniu nart i odwieszeniu karabinu, to jeszcze nie są one znane. Norweg nie wyjawił jeszcze planów dotyczących jego przyszłości. Ma w końcu jeszcze dużo czasu, aby się nad tym zastanowić. Prawdopodobne jest oczywiście pozostanie blisko biathlonu i praca w sztabie szkoleniowym reprezentacji. Jego wiedza i umiejętności z powodzeniem mogą służyć za wzór jeszcze wielu pokoleniom młodych biathlonistów.
Odejście Bjoerndalena będzie jednym z głównych tematów w nadchodzącym sezonie. Ciekawe, jakie pożegnanie przygotują królowi jego koledzy z reprezentacji. Przypominając sobie tort na 40. urodziny Halvarda Hanevolda, a właściwie jego wręczenie przez Svendsena (poprzez uderzenie tym tortem w twarz), należy spodziewać się czegoś szczególnego. Na koniec wspomnienie 75. zwycięstwa OEB.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz