Północny Punkt Widzenia

Biathlon, studia i życie w Norwegii według Człowieka Północy...

Sportowy weekend mimo choroby

SadurSky zachorował. Akurat w największe upały musiałem leżeć w łóżku. Nie było mowy o nartorolkach, rowerze, czy chociażby bieganiu. Zresztą, przy tak wysokich temperaturach należy bardzo uważać na podejmowany wysiłek. Mimo tego pecha, jaki mnie spotkał, postanowiłem pozostać przy interesujących dyscyplinach sportu, oglądając różne relacje.

I tak, zacząłem w sobotę od obejrzenia startu 24- godzinnego wyścigu w Spa. Była to najbardziej prestiżowa runda Blancpain Endurance Series, w której ścigają się samochody GT3 w trzech kategoriach (PRO, PRO-AM oraz GENTLEMAN TROPHY). Od samego początku było ciekawie za sprawą wypadków i wyrównanej walki pomiędzy przedstawicielami klas PRO i PRO- AM. Pierwsze ze znaczących zdarzeń miało miejsce już po pół godzinie od startu, kiedy to Nissan GTR stracił tylne koło na zakręcie Eau Rouge i wbił się w bandę (screeny poniżej). Przyszedł czas na pierwszy samochód bezpieczeństwa na torze.



Zaniepokojeni wypadnięciem koła mechanicy Nissana postanowili sprawdzić bliźniaczy samochód pod kątem pracy zawieszenia. Wepchnęli więc do garażu na jakiś czas samochód #23 ekipy Dumbreck, Kane, Luhr. Dobiegła końca pierwsza godzina wyścigu, więc należało się udać na obejrzenie pierwszego etapu Tour de Pologne.

Relacja była dość krótka, bo objęła ostatnie 30 km. Trzeba przypomnieć, że tegoroczna, 70. edycja Touru zaczynała się we włoskich Dolomitach. Dużo mówiło się o gwiazdach, które przyjechały na naszą narodową imprezę. Vincenzo Nibali (zwycięzca tegorocznego Giro d'Italia), Bradley Wiggins (zwycięzca zeszłorocznego Tour de France), Ivan Basso- to tylko niektóre z wielkich zagranicznych nazwisk. W sobotę jednak pojechali oni tak, jak ja się czułem, czyli po prostu słabo. Po "serze" Wigginsie można się było tego spodziewać, z uwagi na jego ciągły brak formy i umiejętności jazdy po górach. Ale Nibali zostający za peletonem na początku podjazdu do Madonna di Campiglio to już nieco zaskakujący widok. Można to tłumaczyć faktem, że na taki mocny początek wyścigu trzeba się specjalnie przygotować. Ja jednak przypuszczam, że dla Nibalego TdP jest treningiem przed trzytygodniową Vueltą a Espana. A za to Ivan Basso pojechał po swojemu. Szykował się do ataku i... nie zaatakował. Wśród pięknych włoskich krajobrazów, przyozdobionych "pięknymi" balonami polskich sponsorów (osiem balonów jednego sponsora to za dużo) walczyli również pięknie polscy kolarze. Najwyżej przyjechał oczywiście Rafał Majka z Saxo- Tinkoff (był 3.), ale widoczni byli również: Tomasz Marczyński z VacansOleil oraz Bartosz Huzarski z Nettapp- Endura.

Na klasyfikację nie czekałem, bo już wzywała dalsza część wyścigu w Spa. A tam, kolejne wypadki.

Działo się wiele. Zbyt dużo, żeby o tym pisać. O godzinie 20:00, kiedy zakończył się live stream, w czołówce były: BMW #3 i #4, Porsche #150 oraz Mercedes #84.

Następnego dnia kontynuowałem od rana obserwowanie wyścigu w Belgii. W nocy wycofało się wiele załóg, między innymi prawie wszystkie samochody BMW. O pozycję lidera walczyły dzielnie #150 i #84.

Z biegiem czasu coraz trudniej było o koncentrację, czego efektem było na przykład takie zdarzenie z udziałem Ferrari #50...

...oraz takie z udziałem Porsche #94...

...jeszcze coś mocniejszego z Audi #16...

...i efekt specyficznie szalonej jazdy Andre Lotterera w Audi #2.
Ważny jest fakt, że samochód powinien jechać w drugą stronę...

Do końca pozostawało już niewiele czasu. Przyszła jednak pora na obejrzenie finałowego podjazdu pod Passo Pordoi drugiego etapu Tour de Pologne. Realizacja była na tyle słaba, że zupełnie nie wiedziałem, co dzieje się w grupie faworytów. Cały czas natomiast kamera prowadziła jadącego do mety Christophe Riblona z AG2R. Za nim przyjechały pozostałości ucieczki, zaś nagle pojawił się Rafał Majka z Sergio Henao (Sky) i reszta faworytów w niewielkich odstępach czasowych. Tak samo szybko wszyscy zniknęli bez jakiejkolwiek klasyfikacji, bo już za moment weszła na antenę druga liga niemiecka. Trudno... mam ostatnie minuty 24- godzinnego piekła w Spa.

Wygrał Mercedes #84 zespołu HTP Motorsport w składzie: Maximilian Buhk, Maximilian Goetz oraz Bernd Schneider. Drugie miejsce dla Porsche #150 (Lieb, Lietz, Pillet), a trzecie dla Audi #2 (Lotterer, Mies, Stippler). Chyba nikt nie spodziewał się takiego wyniku ekipy HTP Motorsport. Warto dodać, że dla jednego z jej członków- Bernda Schneidera- było to drugie w karierze zwycięstwo w "24h Spa". Piewrszy raz wygrał na tym torze w 1989 roku, jadąc Fordem Sierrą. Przez te 24 lata zmieniły się samochody, tor zmienił konfigurację, ale nie zmienił się Bernd Schneider.


Jeszcze podium i klasyfikacja po zakończeniu 24- godzinnego wyścigu w Spa- Francorchamps 2013.


Później dowiedziałem się jeszcze, że Rafał Majka został liderem Tour de Pologne. Ma wystarczający potencjał zatrzymać ją aż do końca i wygrać, na co polscy kibice czekają 10 lat od zwycięstwa Cezarego Zamany.

Można pozostać blisko niektórych dyscyplin sportu mimo choroby. Zbliża się jeszcze Skifestivalen w Blink, czyli impreza nartorolkowa dla czołówki Pucharu Świata w biathlonie i biegach narciarskich, więc będzie co śledzić. W żaden sposób jednak nie może się to równać z wycieczką rowerową, treningiem na nartorolkach, czy też pływaniem w upalny dzień...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz