Północny Punkt Widzenia

Biathlon, studia i życie w Norwegii według Człowieka Północy...

Wiosenne Kontiolahti

Przy takiej pogodzie, jaką mamy obecnie, trudno uciec od ciągłego powtarzania, że to już jest wiosna. Mówią tak w TV, w internetach, na ulicach. Nawet kolarstwo coraz śmielej wdziera się na antenę Eurosportu ze swoimi wyścigami "ku słońcu", czyli Paryż- Nicea oraz Tirreno- Adriatico, wypierając tym samym sporty zimowe. Kilka z nich będzie miało swój epilog już w ten weekend, przede wszystkim narciarstwo alpejskie oraz biegi narciarskie. Sezon, a wraz z nim zima zbliża się rzeczywiście ku końcowi i jest to trochę smutne. Zwykle tak było, że najpierw kończyły się zmagania pucharowe, a później dopiero ostatnie dni na śniegu. Jedno tylko tu nie pasuje. Jak może kończyć się coś, co nawet na dobre się nie zaczęło?

Ten sezon na pewno przejdzie do historii, jako najgorszy pod kątem pogody. Wystarczy tylko wspomnieć problemy ze śniegiem w praktycznie każdej zimowej dyscyplinie sportu. Wietrzne Oestersund, Oberhof bez śniegu i oczywiście gorące Sochi to tylko kilka problemów pucharowej rywalizacji. Tymczasem ucierpiały nie tylko zawody najwyższej rangi. Również znany cykl maratonów Worldloppet & FIS Marathon Cup stracił kilka biegów i dystansów przez złe warunki atmosferyczne. Jednym z biegów zaliczanych do FIS Marathon Cup był Bieg Piastów. W tym roku najdłuższy dystans 50 km został skrócony do zaledwie 8 km. Natomiast Demino Ski Marathon oraz Jizerská Padesatka z Worldloppet nie odbyły się wcale. To idealnie obrazuje, jak bardzo złe panują warunki. Nie piszę tego w czasie przeszłym, bo mimo wszystko nadal gdzieś w głębi wierzę, że coś się odmieni. Zima w kalendarzu jeszcze trwa i zawsze jakiś opad śniegu, który pozwoli na przygotowanie tras, może się zdarzyć. Tylko ta nadzieja, choć umiera ostatnia, w końcu będzie musiała ustąpić rezygnacji. Oby tak się nie stało i rzeczywiście udało się choć raz w tym miesiącu wreszcie użyć nowych One Way Premio 9. Światełkiem w tunelu są norweskie prognozy pogody z yr.no, które konsekwentnie zapowiadają opady śniegu w Jakuszycach w najbliższy weekend. Zobaczymy, co z tego wyjdzie, biorąc pod uwagę, że tamtejsze trasy są już oficjalnie zamknięte.

Natomiast wracając do finałów Pucharu Świata, to już trwa narciarstwo alpejskie w Lenzerheide, zaś w weekend czekają nas zawody w Falun, po których poznamy zwyciężczynię dużej kryształowej kuli w biegach narciarskich. Celowo piszę tylko o zwyciężczyni, bo wśród mężczyzn kryształ już zapewnił sobie Martin Johnsrud Sundby. Jedno jest pewne. Obydwa trofea trafią do Norwegii, bo w rywalizacji liczą się jedynie Marit Bjoergen i Therese Johaug. Biorąc pod uwagę finałowe konkurencje, należy spodziewać się wygranej tej pierwszej, która dołożyłaby tym samym kolejny sukces do swojej pokaźnej galerii. Najbardziej szkoda Astrid Uhrenholdt Jacobsen, która po świetnym w jej wykonaniu Tour de Ski musiała zmierzyć się z osobistą tragedią, jaką była śmierć jej brata. Do tego podczas niedawnego biegu na 30 km w Oslo wypadła z trasy i doznała wstrząśnienia mózgu.

Jeżeli chodzi o biathlon, to tym razem Puchar Świata zawitał do fińskiego Kontiolahti. Na szczęście nie oznacza to rozstania się z emocjami, bo czekają nas jeszcze biegi w Oslo na zakończenie. Jednak nawet na północy panuje już aura podobna do wiosennej. Na bardzo wymagających trasach biathlonistów będzie dodatkowo męczył miękki śnieg. Temperatury utrzymują się powyżej zera. Trener reprezentacji USA, Fin Jonne Kähkönen powiedział nawet, że w tym rejonie Finlandii nigdy na początku marca podobnej pogody nie widział. Zapowiadają się więc kolejne zawody w atmosferze anomalii. Ja natomiast chciałbym zwrócić uwagę, że to właśnie w Kontiolahti Ole Einar Bjoerndalen odniósł swoje ostatnie zwycięstwo w Pucharze Świata (jeżeli konsekwentnie odliczyć Igrzyska Olimpijskie w Sochi). Był to bieg pościgowy, rozgrywany przy dużym mrozie, którego teraz chyba nikt nie potrafi sobie wyobrazić. Może więc zarówno mróz, jak i król przypomną o sobie znów w tym samym miejscu? Już jutro o 15:10 sprint mężczyzn, zaś o 17:45 pobiegną kobiety. Następnie w sobotę kolejne dwa sprinty (rekompensata za odwołane biegi) oraz biegi pościgowe w niedzielę. Przypuszczam, że do niedzielnych pościgów zostaną wzięte czasy z tego drugiego sprintu. To trochę nie fair. Osobiście wyciągnąłbym średnią czasów z obu sprintów każdego zawodnika i na tej podstawie ułożył listę startową. Roboty byłoby więcej, ale jakże ciekawie wyglądałaby rywalizacja! Przed wszystkim, polecam film z wycieczką po 2,5- kilometrowej pętli, po której oprowadza Marie Laukkanen.


Wiadomo było, że prędzej czy później rzeczywiście emocje związane ze startami Justyny Kowalczyk, zastąpią starty fantastycznego Michała Kwiatkowskiego, który obecnie ściga się w Tirreno- Adriatico. Szkoda tylko, że musiało to nastąpić znacznie prędzej i tak drastycznie. Nie chodzi tu o kontuzję naszej zawodniczki. Mam raczej na myśli, że przez obecną aurę, po zakończeniu wszystkich zimowych zmagań, po wszystkim pozostanie tylko wspomnienie. A zwykle było przecież inaczej... Ale o tym już kiedy indziej. Na razie w ramach rekompensaty za nietransmitowaną pięćdziesiątkę w Oslo, polecam sobie obejrzeć ten sam dystans w 2012 roku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz