Północny Punkt Widzenia

Biathlon, studia i życie w Norwegii według Człowieka Północy...

Model katastrofy

Być może wielu z Was ciągle zastanawia się nad tym, dlaczego Emil Hegle Svendsen zawalił ostatnią zmianę olimpijskiej sztafety. Doskonale pamiętamy, że na swój odcinek wyruszał pierwszy i wydawało się, że z pewnością dobiegnie z medalem dla Norwegów. Tak się jednak nie stało. Przyczyny takiego rozwoju wypadków może znaleźć psychologia sportu.

Psychologia sportu to prawdziwa dziedzina nauki. Od ponad wieku, badacze starają się wyjaśnić wszelkie zachowania człowieka związane z uprawianiem sportu, a konkretnie ich umysłową stronę. Już kilkakrotnie na blogu poruszałem tematy z zakresu tej nauki, na przykład w poście o motywacji. Tym razem jednak świadomie będę czerpał z dorobku psychologów sportu, a chodzi o tytułowy model katastrofy. Opracowany został przez Frazeya i Hardy'ego w 1988 roku. Aby jednak dokładnie to zrozumieć, trzeba poznać pewne pojęcia. Bez zbędnych definicji wyjaśnię, że chodzi o takie coś, jak pobudzenie. Może być ono związane ze stresem, lękiem, czy też zwyczajnym podekscytowaniem zbliżającym się startem w zawodach. I skoro już mamy to pobudzenie, to w zależności od sytuacji (rangi zawodów, pozycji startowej itp.) może być ono duże lub małe. Od niego zaś zależy wynik, co kształtuje wykres odwróconej litery U (rysunek a). Każdy zawodnik ma jakiś optymalny poziom pobudzenia, dla którego osiąga najlepszy rezultat. Według omawianego modelu katastrofy nawet niewielkie zwiększenie tego poziomu poza optymalny może powodować znaczącą porażkę. Widać to na poniższym wykresie (rysunek b).

Odnosząc to do sytuacji Svendsena, w sztafetowym biegu olimpijskim mogło być podobnie jak w modelu katastrofy. Wyobraźmy sobie, co działo się wtedy w jego głowie. Po świetnych zmianach braci Boe, Norwegia znacznie prowadziła i na swój odcinek wyruszył Ole Einar Bjoerndalen. Trzeba powiedzieć wprost, że to nie był jego dzień. Sam król, wypowiadając się dla norweskiej prasy, przyznał, że był za bardzo spięty przed biegiem. Trochę więc stracił z tej przewagi, oddając zmianę Svendsenowi tuż przed Niemcami. EHS widział to wszystko i początkowo mógł być nieco zbyt rozluźniony. W końcu tuż przed jego zmianą, Norwegia biegła po pewne złoto. Dopiero, gdy okazało się, że będzie musiał bronić nie tylko złota, ale też jakiegokolwiek medalu, poziom lęku znacznie i niespodziewanie wzrósł. W walce znalazły się jeszcze Austria i Rosja. Wszystko miało rozstrzygnąć ostatnie strzelanie. Svendsen doskonale o tym wiedział i nie chciał zawieść kolegów z drużyny. Objawił się dodatkowy stres związany z odpowiedzialnością za wynik nie tylko własny, ale także całej reprezentacji. Pod tym względem sztafeta jest najbardziej brutalną konkurencją, o randze Igrzysk Olimpijskich nie wspominając. To wszystko zaczęło krążyć w myślach Norwega, do czego nie miało nawet dojść. Nagle pojawiła się możliwość całkowitej porażki i gdy tylko zaczął o tym myśleć, znajdował się już na skraju drastycznego spadku naszego wykresu. Stąd więc wzięły się pudła i karna runda. Tym samym Norwegia nie mogła się liczyć w walce o medale. Jednym słowem katastrofa.

Można oczywiście powiedzieć inaczej. Przecież na innych zawodnikach podczas ostatniego strzelania spoczywała również duża presja. Poniekąd tak, choć z pewnością mieli oni inną pozycję startową i byli inaczej nastawieni. Czasem też zacięta rywalizacja motywuje do lepszych wyników. Można także powiedzieć, że start olimpijski jest dla każdego bardzo ważny i nigdy nie jest się czegokolwiek pewnym. W dodatku biathlon wydaje się być dyscypliną wykraczającą poza tradycyjne pojmowanie psychologii sportu. Nie wszystko można wytłumaczyć klasycznymi definicjami. Dlatego sam z rezerwą podchodzę do wyjaśnienia porażki Svendsena modelem katastrofy, który zresztą jest bardzo skomplikowany. Bohater posta to na tyle doświadczony i dobry zawodnik, że trudno uwierzyć w nagłe pojawienie się lęku. Choć zdarzały się podobne sytuacje równie świetnym postaciom. Na przykład Martin Fourcade w pierwszej sztafecie mieszanej sezonu 2013/2014 w Oestersund, biegnąc zupełnie sam na prowadzeniu, zaliczył 3 karne rundy na ostatnim strzelaniu, przez co Francja skończyła na 5. miejscu. Błędów nie ustrzegł się też sam Ole Einar Bjoerndalen. Dawno temu zdarzyło mu się zaliczyć 3 karne rundy na swojej zmianie. Jego fatalne strzelanie możecie zobaczyć w poniższym filmie.



Wracając na koniec do Emila Hegle Svendsena, to cała sytuacja z Igrzysk bardzo odbiła się na jego psychice. Długi czas po biegu był załamany. Jak sam przyznał, nie mógł na siebie patrzeć. Nie chciał nic robić, tylko leżeć na łóżku. Do normalnego funkcjonowania zmuszali go koledzy i trenerzy. Najbardziej bolała go myśl, że pozbawił ich medalu. Na jego przykładzie widać, jak duża część wyniku zależy od tego, co dzieje się w głowie zawodnika. Oby EHS szybko zapomniał o tym wszystkim i powrócił do wygrywania w przyszłym sezonie.

Wszystkim czytelnikom i biathlonowym fanom życzę Wesołych Świąt Wielkanocnych!

2 komentarze:

  1. Bardzo fajny wpis. Miło mi się czyta opowieści i rozważania biathlonowe z Twojej perspektywy. Liczę na więcej takich. :)
    Kate

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję. Po sezonie jest czas na takie przemyślenia, więc postaram się, aby było ich więcej.

    OdpowiedzUsuń