Północny Punkt Widzenia

Biathlon, studia i życie w Norwegii według Człowieka Północy...

Niespodziewane otwarcie sezonu WEC

Robimy mały oddech od biathlonu. W niedzielę odbył się inauguracyjny 6- godzinny wyścig sezonu World Endurance Championship na torze Silverstone. Rok 2014 ma być przełomowym dla tej serii. Czy tak się stanie, ocenimy po wszystkim, ale dziś mogę powiedzieć, że rzeczywiście coś zaczęło się dziać.

Przede wszystkim zyskaliśmy nowe podkategorie- LMP1 HY oraz LMP1 L. Ta pierwsza obejmuje zespoły fabryczne, takie jak Audi, zaś druga teamy prywatne, które nie mogą otrzymywać żadnego wsparcia od producentów z wyjątkiem silnika i nadwozia. Tym samym wprowadzono podział, który już dawno miał miejsce nieoficjalnie. Wiadomo, że zespół fabryczny zawsze będzie miał przewagę nad prywatnym i zestawianie ich razem było trochę niesprawiedliwe. Ponadto zmieniono regulacje dotyczące paliwa, opon (mają być węższe), mocy silników i jeszcze kilku innych rzeczy. Wszystkie zmiany w regulaminie są tłumaczone w filmikach na oficjalnej stronie wyścigu Le Mans (link).

Dzięki nowościom w regulaminie, pojawiły się nowe samochody w liczących się zespołach. Oczywiście najgłośniejszym wydarzeniem oczekiwanym przez wszystkich był powrót Porsche do najwyższej kategorii. Niemiecki producent ze swoim modelem 919 Hybrid wystawił do tegorocznej rywalizacji dwie załogi: #14: Romain Dumas, Neel Jani, Marc Lieb oraz #20: Timo Bernhard, Mark Webber, Brendon Hartley. Ten drugi skład, zawierający dwóch nowicjuszy w serii WEC, zaliczył bardzo udany debiut. W niedzielnym wyścigu zajął trzecie miejsce. Jeżeli pójdzie tak dalej i nie pojawią się żadne "choroby wieku dziecięcego", to Porsche będzie poważnym kandydatem do zwycięstwa w tegorocznym 24h Le Mans.
Porsche 919. Photo credit: jfhweb / Foter / Creative Commons Attribution-NonCommercial-ShareAlike 2.0 Generic (CC BY-NC-SA 2.0)
A skoro już wspomniałem o wynikach 6- godzinnego wyścigu na torze Silverstone, to trzeba powiedzieć, kto wygrał. Każdy spodziewa się pewnie odpowiedzi Audi. Tymczasem stało się inaczej. Pierwszy triumf w tym sezonie odniosła Toyota. Co więcej, było to zwycięstwo podwójne. Oba samochody pojechały świetny wyścig, co jeszcze chyba nigdy nie udało się temu zespołowi. Zwyciężyła ekipa #8 w składzie Anthony Davidson, Nicolas Lapierre, Sébastien Buemi. Drugie miejsce zajęli: Alexander Wurz, Stéphane Sarrazin, Kazuki Nakajima w samochodzie #7. Toyota też przygotowała oczywiście nowy prototyp na ten sezon, oznaczony numerem TS040. Na zdjęciu poniżej możecie podziwiać go podczas przedsezonowych testów na torze Paul Ricard.

Photo credit: jfhweb / Foter / Creative Commons Attribution-NonCommercial-ShareAlike 2.0 Generic (CC BY-NC-SA 2.0)
Zeszły weekend był koszmarem dla Audi. Jak wspomniałem wyżej, żaden z samochodów tego producenta nie znalazł się na podium. Co więcej, żadna ekipa nie ukończyła wyścigu. Oba samochody (#1: Lucas Di Grassi, Loïc Duval, Tom Kristensen i #2: Marcel Fassler, André Lotterer, Benoit Treluyer) rozbiły się w bardzo podobny sposób. Utraciły sterowność w pewnym momencie i wypadły z toru. Ciekawe, czy była to jakaś wada nowego R18 e-tron quattro, czy też zwyczajny pech. Wielu wskazuje na tę drugą przyczynę. Tak, czy inaczej, na poprawę jest niewiele czasu, bo do próby generalnej przed tegorocznym wyścigiem Le Mans pozostało już niewiele. Będzie nią 6- godzinny wyścig na torze Spa- Francorchamps, który odbędzie się 3 maja. Żarty się skończą, bo następnym punktem w kalendarzu będzie już francuski klasyk, więc nie można sobie pozwolić na błędy.

Photo credit: jfhweb / Foter / Creative Commons Attribution-NonCommercial-ShareAlike 2.0 Generic (CC BY-NC-SA 2.0)
Audi dostało wyraźną wiadomość, że konkurencja nie śpi i tylko czeka na błędy. Ja natomiast czekam na następne starcie trójki Porsche/Audi/Toyota, bo wreszcie pojawiły się prawdziwe emocje w wyścigach serii WEC. Każdy z tych producentów ma po dwa samochody, więc szanse wydają się być wyrównane. Tegoroczny wyścig Le Mans zapowiada się niezwykle interesująco.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz