Północny Punkt Widzenia

Biathlon, studia i życie w Norwegii według Człowieka Północy...

Północ (jeszcze) w słońcu, bieli i ciszy


Dni mijają wolno i zaczynają łączyć się w jedną, długą noc. To jest właśnie listopad, dla wielu kojarzący się z jesienną szarugą. Na Północy jest jednak inaczej. W tym miesiącu czuć nadchodzące Boże Narodzenie. Cały czas muszę przypominać sobie datę, bo najzwyczajniej w świecie nie wiem, w jakim miesiącu się znajduję, gdy wychodzę do miasta. Szczególnie w ostatnim tygodniu okolica zaczęła oddychać świętami. Piątkowego wieczoru w Alcie zaświeciły świąteczne dekoracje, rozwieszone nad głównym deptakiem w centrum. Towarzyszył temu Mikołaj rozdający małe podarunki dla wszystkich dzieci. Dla tych starszych też coś było- tradycyjny świąteczny gløgg, czyli gorący napój z przyprawami i bakaliami. Każdy mógł się zatrzymać, spróbować i poczuć bożonarodzeniową atmosferę. W tej samej chwili zaczęło przybywać śniegu, zupełnie tak, jak najlepiej mógłbym sobie wyobrazić idealną wigilię w Polsce. Pobliskie centrum handlowe było otwarte aż do północy. Wszystko z myślą o świątecznych prezentach: promocje, gadżety i ludzie, których nagle było znacznie więcej niż zazwyczaj. Przedświąteczne szaleństwo czas zacząć.


Dekoracje skromniejsze niż choćby w Pasażu Grunwaldzkim, ale i tak zapewniają atmosferę.

W pewnym sensie lubię ten cały zakupowy szał. Obok komercji, "Last Christmas" puszczanego w każdym sklepie (choć jeszcze tego nie uświadczyłem w Norwegii), jest ogromna ekscytacja nadchodzącym czasem. Za każdym razem jest tak samo. Mimo wrodzonej niecierpliwości doskonale korzysta się z faktu, że Boże Narodzenie trwa miesiąc. A jest to tym mocniejsze, gdy każdy element, łącznie z pogodą, przypomina to, co najlepsze. W tym roku, oprócz oczekiwania na pierwszą gwiazdkę, dojdzie jeszcze radość z powrotu do domu i zobaczenia prawdziwego słońca po tygodniach nocy polarnej. Święta będą więc podwójnie szczególne. I to chyba dobrze. Teraz można w spokoju kupić prezenty, których w Polsce bym nie znalazł. Przykładowo od czwartku do soboty trwał Bossekopmarkedet. Specjalnie na tę okazję do Alty zjechali Saami z różnych części Finnmarku, aby sprzedać swoje wyroby, takie jak tradycyjna odzież, obuwie, akcesoria i skóry reniferów. Podobno dawniej przyjeżdżali saniami ciągniętymi przez renifery. W tym roku raczej nie byłoby to możliwe, bo jeszcze przed czwartkiem nie mieliśmy wystarczająco dużo śniegu. 

Rzut oka na jedną część Bossekopmarkedet.
Akcesoria z drewna wykonywane na miejscu- to brzmi i wygląda świetnie.
Na brak śniegu narzekała wcześniej cała Norwegia. Nawet zawody w Beitostølen, rozpoczynające sezon biegów narciarskich, były zagrożone odwołaniem. Szczęśliwie organizatorom udało się zgromadzić sztucznie utworzony śnieg, dzięki czemu w piątek rozpoczęto zmagania na dystansach 10km i 15km odpowiednio dla kobiet i mężczyzn. W pierwszym z biegów nie było większych niespodzianek, poza trzecim miejscem Kari Øyre Slind. Zwyciężyła Therese Johaug z ogromną przewagą nad drugą Heidi Weng. Bieg mężczyzn był znacznie ciekawszy. Po raz kolejny najważniejszym pytaniem było: czy smarować narty na trzymanie, czy przepchać całą trasę. Większość czołowych zawodników zdecydowała się na drugą opcję, czyli double poling. Wśród nich był Martin Johnsrud Sundby. Zdobywca Pucharu Świata za poprzedni sezon spisał się znakomicie, szczególnie biorąc pod uwagę niedawne złamanie żebra. Mimo ustanowienia najlepszego czasu, został zdyskwalifikowany niedługo po minięciu linii mety. Wszystko przez złamanie przepisów pokonywania trasy stylem klasycznym, co wytłumaczą poniższe grafiki.

Tak wygląda poprawne pokonanie zakrętu, na którym znajdują się tory do klasyka. Obie narty mają być w torach, zaś czerwone kropki oznaczają w przybliżeniu punkty wbijania kijów.
Tak natomiast wygląda złamanie przepisów. Czerwone kreski obrazują zewnętrzną nartę, która wychodzi poza tory, tworząc właściwie nieco łyżwowy styl.
Sędziowie jeszcze przed sezonem zapowiadali, że będą przykładać szczególną wagę do przestrzegania tych przepisów podczas biegów techniką klasyczną. W czasach, gdy zawodnikom często zdarza się startować na nartach (niejednokrotnie przeznaczonych do stylu dowolnego) przygotowanych jedynie na poślizg, bardzo łatwo jest popełnić błąd. Może to wynikać z innego interpretowania sytuacji na trasie, czego powodem używanie jedynie techniki double polingu. Również nie bez znaczenia jest z pozoru tak błaha sprawa, jak przyzwyczajenie zawodnika do określonych ruchów, kiedy używa butów do łyżwy. W każdym razie zdarza się to nawet najlepszym, czego dowód widzimy w filmie poniżej.


Sundby wyraźnie odpycha się zewnętrzną nartą poza torem, co w tej sytuacji jest niedozwolone. Mimo pewnego niesmaku wynikającego z dyskwalifikacji zwycięzcy, sędziowie podjęli właściwą decyzję. Bieg wygrał więc ostatecznie Sjur Røthe, który również zaliczył świetny występ. Drugie miejsce zajął Martin Løwstrøm Nyenget, zaś na trzeciej pozycji uplasował się Hans Christer Holund.

Następny dzień przyniósł spore opady śniegu, zarówno w Beitostølen, jak i w Alcie. W planie były biegi na tych samych dystansach, lecz tym razem stylem dowolnym. Wśród pań znów zwyciężyła Therese Johaug, pokonując z ogromną przewagą znakomicie się spisującą Øyre Slind oraz Astrid Uhrenholdt Jacobsen. Wśród panów warty odnotowania był start Martina Fourcade oraz Tarjei Bø. W pojedynku dwóch świetnych biathlonistów zwyciężył Norweg, który zajął 7. miejsce w całej stawce. Bieg wygrał Martin Johnsrud Sundby, tym razem bez żadnych wątpliwości. Jego przewaga nad drugim Holundem wyniosła aż 47 sekund. Trzecie miejsce zajął Robin Duvillard. Petter Northug, po kolejnym roku przepychanek i niezgody z zespołem narodowym, stracił prawie minutę do zwycięzcy i znalazł się tuż za podium. Choć sam później przyznał, że nie potrafi obecnie zrównać się poziomem z kolegą z reprezentacji, zawsze pozostaje pytanie, czy nie potraktował tego startu nieco lżej.

Zawody zakończyły niedzielne sprinty we wspaniałym zimowym słońcu i na twardym śniegu. Zwyciężyli prawdziwi specjaliści na krótkich dystansach, czyli Maiken Caspersen Falla oraz Eirik Bransdal. W poprzednim zdaniu nie byłoby błędu, gdyby zaraz po zakończeniu finału kobiet nie zdyskwalifikowano zwyciężczyni. Falla zajechała drogę (trochę niechcący) Ingvild Flugstad Østberg, za co spotkała ją taka właśnie kara. Pierwsze miejsce zyskała więc pełnoprawnie Natalia Matveeva, pokonując Østberg i Astrid Uhrenholdt Jacobsen. Rywalizację mężczyzn na drugim miejscu zakończył Petter Northug, zaś trzeci był Pål Golberg. W takich okolicznościach pogodowych również ja postanowiłem nacieszyć się prawdziwą zimą. Wystarczyło wyjść do miasta, przejść się w kierunku katedry, zobaczyć pierwsze i ostatnie promienie słońca oraz usłyszeć najpiękniejszy dźwięk, za którym od dawna tęskniłem, czyli skrzypiący po nogami zmrożony śnieg. Czasem tylko tego trzeba do szczęścia, szczególnie gdy ma się trochę wolnego czasu przy świetle dziennym. Zwykle bowiem, za sprawą straszliwie krótkiego dnia, trafiają się nudne wieczory, podczas których nic się człowiekowi nie chce. A czasem potrzeba niewiele, by to zwalczyć, choćby treningu na siłowni w dobrym towarzystwie, rozglądnięcia się po sklepach, czy po prostu wyjścia na dwór i pooglądania świątecznych dekoracji. Zwłaszcza teraz spokój zasypanej śniegiem Alty tak bardzo kontrastuje z oświetloną barwami francuskiej flagi katedrą zorzy polarnej. Podobnym zgrzytem odznacza się kolejny z poniższych obrazków, na którym zaraz obok przystrojonej choinki stoi budka z kebabem. A w całej okolicy nie ma nikogo, zupełnie jakby ludzie zostali gdzieś pokryci lodem.

Z tej strony widoczna jest jedynie niebieska część oświetlenia. W internetach znalazłem jednak obrazek ukazujący katedrę ze wszystkimi barwami.
Znak cywilizacji dociera nawet tu. Prawdopodobnie właśnie w Alcie znajduje się najdalej wysunięta na północ budka z kebabem, która działa praktycznie w każdy weekend, ciesząc się zapewne zainteresowaniem nocnych imprezowiczów.
A właśnie tak wygląda zwykła ulica w Alcie podczas sobotniego wieczoru. Żadnych pojazdów, pługów i ludzi. W powietrzu aż czuć zbliżającą się noc polarną.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz