Północny Punkt Widzenia

Biathlon, studia i życie w Norwegii według Człowieka Północy...

Pogodowy koszmar Północy

"Jak chcesz zobaczyć globalne ocieplenie, przyjedź na północ". Takie zdanie usłyszałem ostatnio od pewnego Saama, czyli rdzennego mieszkańca tych terenów. Wszystko przez fakt, że obecnie panującą pogodę można określić jako anomalię. Śnieg, o którym pisałem ostatnio, został już zupełnie rozmyty przez padający deszcz i temperatury powyżej zera. Brak zimowej aury w listopadzie to niecodzienna sytuacja w Alcie. Niestety w ostatnich latach potrafi ona występować. Wszystko przez oddziaływanie Prądu Zatokowego, który "wysyła" ciepło znad Zatoki Meksykańskiej. Im więcej go prześle, tym bardziej jesienna i deszczowa będzie pogoda na północnym wybrzeżu, co ostatecznie opóźni przyjście normalnych, mroźnych warunków. Natomiast coraz mniejsza liczba dni z temperaturą poniżej 20 stopni mrozu powoduje, że larwy szkodników leśnych mogą przetrwać zimę. Więc kiedy przychodzi lato, drzewa wyglądają jakby właśnie strawił je pożar. Oczywiście w okolicach Alty trudno cokolwiek nazwać lasem, zatem problem dotyczy raczej terenów północnej Finlandii, która zaś ma szczęście w postaci oddalenia od morza i zyskiwania napływów mroźnego powietrza z Rosji. I choć nie jestem geografem ani klimatologiem, widzę skutki tych oddziaływań za oknem w postaci ciągłej mżawki, która dodatkowo w nocy lubi sobie zamarznąć. W takich warunkach trudno zmusić się do wyjścia na zewnątrz, by choć przez chwilę korzystać z ostatnich dni ze światłem. Czasem jednak trzeba coś załatwić w mieście, jak na przykład kartę podatkową potrzebną do pracy.

O systemie podatkowym w Norwegii każdy wie mniej więcej tyle, że płaci się dużo. Moja wiedza na ten temat też nie jest jakoś specjalnie rozbudowana, ale cóż, karta powinna być wyrobiona. Do jej otrzymania i w konsekwencji płacenia podatków, konieczne jest złożenie specjalnego formularza, na którym podajemy informacje takie, jak na przykład ile będziemy zarabiali rocznie w Norwegii. Wszystko po to, aby później można było określić wysokość podatku do zapłacenia. Oczywiście trudno jest dokładnie wyliczyć sumę zarobków, szczególnie mając pracę dorywczą. Nie stanowi to jednak problemu. W przypadku, gdy zapłacimy zbyt duży podatek, możemy później liczyć na zwrot. Tyle mogę powiedzieć we wstępie, bo jeszcze nie odczułem działania tego systemu w praktyce.

Idę więc do urzędu podatkowego z wypełnionym formularzem i umową o pracę. Znów nie czekam ani minuty, aby przystąpić do składania dokumentów. Na szczęście w mieście liczącym około         20 000 ludzi trudno o kolejki w urzędach. Pani urzędniczka szybko przegląda papiery i robi ich kserokopie. W tym czasie mogę rozejrzeć się po biurze. Na biurku stoi kilka zdjęć jakichś ludzi, pewnie jej rodziny. Jedno jednak przykuwa moją uwagę na dłużej. Niby taki zwykły portret, jaki robi się na potrzeby dowodu osobistego, ale zawiera jeden istotny element. Postać jest ubrana w tradycyjny strój ludowy, który w Norwegii nazywa się "bunad". Po jego niebieskim kolorze rozpoznaję, że ta osoba również reprezentuje Saamów. Te stroje są bardzo ważne nie tylko dla kultury tej mniejszości, lecz również całej Norwegii. Regiony mają swoje wzory oraz kolory bunadów, które muszą być ściśle przestrzegane przy szyciu. W przeciwnym razie nie można takiego stroju nazwać bunadem, tylko draktem. Ludzie ubierają się na ludowo tylko na specjalne okazje. Niemal na każdej niedzielnej mszy można zaobserwować przynajmniej jedną rodzinę w bunadach, która obchodzi chrzciny. Podobnie jest z weselami i najważniejszym świętem państwowym, czyli Dniem Konstytucji.
17-go maja każdego roku przez Oslo przechodzi korowód zwany "barnetog", którego uczestnicy są ubrani w stroje ludowe obowiązujące w zamieszkiwanym okręgu. Oprócz tego śpiewa się piosenki i macha flagami, co trochę różni się od naszych polskich pochodów przykładowo na Święto Niepodległości, podczas których wyrywa się kostkę brukową i podpala tęczę. Co kraj, to obyczaj. Choć nie ukrywam, że nagła myśl o narodowcach ubranych w stroje łowickie i rzucających racami w policję, wywołuje lekki uśmiech niedowierzania. Chwilę po usunięciu jej z głowy, otrzymuję informację od urzędniczki, że wszystko w porządku i kopie dokumentów zostaną przesłane do Hammerfestu. Kartę podatkową otrzymam w formie elektronicznej, jak niemal wszystko w Norwegii. Po pewnym czasie będę więc posiadał kolejny element potrzebny do poznania tutejszego życia.

Północny Punkt Widzenia: Pogodowy koszmar Północy. Saami, pogoda w północnej Norwegii, Kowalczyk w Team Santander
Jeżeli kiedyś pojadę do Kautokeino, muszę zrobić podobne zdjęcie. Tak na marginesie, życie na tamtych terenach jest zupełnie inne niż w Alcie, zyskując jeszcze bardziej północny charakter.
Photo credit: godutchbaby / Foter.com / CC BY-NC-ND
A gdy dzień kończy się zaraz po obiedzie, mam mnóstwo wieczoru na naukę przed nadchodzącym egzaminem. Sprzyja temu czytanie artykułów sportowych w norweskich mediach. Jeden z nich szczególnie wpadł mi w oczy. TV2 pisze o niedawnym podpisaniu kontraktu Justyny Kowalczyk z Teamem Santander. W ostatnim czasie był to dość głośny temat również w polskich mediach, co zauważa autor. I nagle natrafiam na takie coś: "Kowalczyk nazwana zdrajczynią przez polskie media". No tak, fakt bycia zawodniczką prywatnego zespołu braci Aukland oznacza dla wielu reprezentowanie norweskich barw w Pucharze Świata, o czym pisałem już dawniej. Mało kto wie, że istnieje takie coś, jak Visma Ski Classics, w którego program wchodzą najważniejsze maratony narciarskie. Nikt nie patrzy przede wszystkim na informację, że nasza reprezentantka wystąpi najprawdopodobniej w Marcialondze, Birkebeinerrennet i Årefjellsloppet. I chyba tylko ja będę korzystał z otwartej możliwości oglądania tych imprez zupełnie za darmo w internetach. Niewiedza czasem rodzi błędy, które zaś potrafią niepotrzebnie krzywdzić człowieka. Na szczęście ten sam artykuł donosi, że w końcu ktoś się połapał w sprawie (albo sama zainteresowana udzieliła kilku wywiadów) i teraz nastroje na temat planów Kowalczyk są dobre. Dziwi mnie jednak to, jak niewiele trzeba zrobić, by spojrzeć na coś z innej strony, a jak jednocześnie jest do dla niektórych trudne. W końcu tylko w niektórych przypadkach potrzeba "jedynie swego samolotu".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz