Północny Punkt Widzenia

Biathlon, studia i życie w Norwegii według Człowieka Północy...

Jamrozowa Polana

Odwiedzenie Jamrozowej Polany było tylko kwestią czasu. Po tym, jak obiecałem to sobie rok temu oraz ponownie w jednym z poprzednich postów, pozostało tylko zabrać niezawodny zespół na trasy nartorolkowe w Dusznikach- Zdroju. A skoro pogoda i towarzystwo dopisało, połowa sukcesu została osiągnięta już przed wyjazdem. Aby dotrzeć na miejsce, potrzeba nam było dwóch godzin jazdy samochodem.


Na miejscu przywitał nas znajomy dźwięk strzałów z KBKSów biathlonistów, którzy akurat mieli trening. Podobno jeszcze przed naszym przyjazdem było tak wielu zawodników, że brakowało stanowisk na strzelnicy. A jest ich przecież 30, tyle ile w każdym ośrodku biathlonowym, znanym wszystkim choćby z zawodów Pucharu Świata. Imponująca frekwencja. Przed wyruszeniem na trasy jeszcze obowiązkowa wizyta w PR-SPORT u jego miłej obsługi. Będąc tam, nie można się powstrzymać od kupienia czegoś. Tym razem padło na bidon termiczny od One Way.
Znacie już więc pierwszy powód, dla którego warto odwiedzić Duszniki- Zdrój. Przejdźmy dalej. Tuż przed rozpoczęciem naszego treningu, wszyscy biathloniści opuścili Jamrozową Polanę, zapewne na przerwę obiadową. Tym samym mieliśmy wszystkie trasy tylko i wyłącznie dla siebie. Lepszego początku nie można było sobie wyobrazić.
Widok na stadion.
Do jazdy na nartorolkach są dostępne dwie pętle. Początek obu jest taki sam. Po opuszczeniu stadionu kierujemy się przez most do lasu. Wspomniany most jest miejscem, na którym każdy przekonuje się, że ma do czynienia z prawdziwymi trasami wyczynowymi. Stromy zjazd z jego szczytu przyprawia o mocne wrażenia. Żeby zobrazować jego nachylenie (którego nie odzwierciedlają zdjęcia) powiem, że zjazd z Samolotu w Jakuszycach to płaska przejażdżka.
Zjazd z mostu, widoczny z jego podnóża.
W dalszej części trasa prowadzi pod górę do rozwidlenia. Wybierając kierunek w prawo, udamy się na pętlę długości 1,4 km. W lewo prowadzi 2,5- kilometrowa trasa i to właśnie ją zobaczymy na kolejnych zdjęciach.

Widok na rozwidlenie tras.
Warto przy okazji nadmienić, że jest wiele takich miejsc, z których można przejść na trasy nieasfaltowe. W zimie są one oczywiście przygotowywane dla narciarzy. Wracamy jednak na naszą dużą pętlę. Czeka tam na nas kilka stromych zjazdów i jeszcze bardziej wymagających podbiegów. Po raz kolejny mam wrażenie, że zdjęcia tego nie przekażą. 

Po zjeździe od razu pod górę.

I jeszcze bardziej pod górę. Nachylenie tego podbiegu przypomina trochę drogę na Przełęcz Karkonoską.
Oto najtrudniejszy zjazd na całej trasie. Oprócz stromizny, trzeba również radzić sobie z zakrętami.

Będąc tak rozpędzonym, dojeżdża się do ostatniego wzniesienia tej pętli. Teraz pozostaje już tylko łagodniejszy zjazd w kierunku stadionu.

Dwie pętle schodzą się ponownie niedaleko przed stadionem. 
Widok ze skrzyżowania pętli na część krótszej trasy.

Po pokonaniu ostatniego zjazdu na trasie, już znacznie łatwiejszego, docieramy ponownie na stadion. Mijamy 30 stanowisk strzeleckich, na których pozostały jeszcze łuski z nabojów po treningu biathlonistów. Szybki rzut oka na tarcze, napis "centrum polskiego biathlonu", trybuny, stanowiska dla trenerów i można poczuć się jak Martin Fourcade podczas biegu sprinterskiego. Jednak "nam strzelać nie kazano", więc ruszamy od razu na kolejną pętlę. No, może czasem zrobimy jedną, czy dwie karne rundy dla zabawy. I tak mijają dwie godziny treningu, podczas których coraz bardziej przekonujemy się, że wypisane na strzelnicy określenie Jamrozowej Polany nie jest przypadkowe. Trasy są wymagające technicznie i kondycyjnie, czyli takie, jakie powinny być, aby spełniać swoją nadrzędną rolę. Jest nią oczywiście stanowienie miejsca kształcenia biathlonistów i narciarzy biegowych. Po zakończeniu naszego treningu, grupy zawodników wróciły po przerwie obiadowej. Można było zaobserwować wśród nich zarówno młodzież, jak i dzieci, uczące się dopiero jazdy na nartorolkach. Ten system stwarza szansę na więcej takich wyników, jak ostatni srebrny medal Mateusza Janika w biegu sprinterskim juniorów na Mistrzostwach Świata w biathlonie na nartorolkach w Tymeniu. Oczywiście nie samo miejsce decyduje o późniejszych sukcesach, ale jest ważną ich częścią. W dodatku zawody i imprezy organizowane przez Jamrozową Polanę wciąż przypominają, że nartorolki i narty biegowe mogą być świetną zabawą dla każdego.
Trybuny wkrótce zapełnią się kibicami podczas Mistrzostw Polski w biathlonie na nartorolkach. 

Wizyta w Dusznikach- Zdroju potrafi czegoś nauczyć. Przede wszystkim respektu do nartorolek. "Sport to zdrowie", ale jeżeli ktoś wybierze się na długą pętlę mając je pierwszy raz na nogach, nie mogę zrobić nic innego, jak życzyć szczęścia. Sam na tym treningu zweryfikowałem swoje umiejętności i nie zawsze czułem się pewnie. Dlatego odwiedzenie Jamrozowej Polany polecam każdemu ambitnemu amatorowi, który ma zamiar się sprawdzić. Po drugie, można na własne oczy zobaczyć, że istnieją w Polsce miejsca przeczące idei trzech słów: "nie da się". Trasy są czyszczone i zadbane, podobnie jak strzelnica. Człowiek Północy czuje się tam jak w domu, a to bardzo mocny argument. Mam nadzieję, że będzie tak przez cały czas, zaś kolejną wizytę zapowiadam w zimie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz