Północny Punkt Widzenia

Biathlon, studia i życie w Norwegii według Człowieka Północy...

Pakujemy torby, czyli koniec sezonu biathlonowego

Wydarzeń z ostatniego weekendu mogłoby spokojnie wystarczyć na przynajmniej tydzień. Dość powiedzieć, że przede wszystkim skończył się sezon biathlonowego Pucharu Świata oraz kilku innych sportów zimowych, to jeszcze odbył się następny etap Swix Ski Classics, czyli Birkebeinerrennet. Zima zniknęła z ekranów telewizorów w wielkim stylu. No prawie zniknęła, bo pozostanie jeszcze finałowy odcinek biegów Worldloppet oraz mistrzostwa krajowe w biathlonie, które będzie można śledzić w internetach. Tak, czy inaczej "teraz stary śnieg odchodzi gdzieś", jak zaintonował Fisz na piątkowym koncercie we Wrocławiu. Czas, aby zawodnicy powoli pakowali swoje torby i powracali do domów. I wypadałoby to jakoś wszystko podsumować, ale ja tego nie zrobię. A przynajmniej nie od razu.

Bo kogo satysfakcjonowałby długi post wypełniony wszelkiego rodzaju suchymi statystykami? Kto zajmowałby się tym akurat teraz, kiedy wszystko jeszcze świeżo pozostaje w pamięci? Paradoksalnie potrzeba statystyk jest największa przed rozpoczęciem sezonu, a nie po jego zakończeniu. Poza tym, wszystkie klasyfikacje są na oficjalnej stronie IBU, stąd ich skopiowanie tutaj byłoby tyleż niepotrzebne, co nieoryginalne. Z obowiązku napiszę tylko, że w klasyfikacji generalnej zwyciężyli: Darya Domracheva i Martin Fourcade. Te same nazwiska wygrały klasyfikację sprintu. Mała kryształowa kula za bieg pościgowy przypadła Kaisie Makarainen i Martinowi Fourcade. W biegu indywidualnym najlepsi byli: ponownie Kaisa Makarainen i Sergey Semenov. Bieg ze startu wspólnego należał do Franziski Preuss oraz Antona Shipulina. Klasyfikację sztafet mieszanych wygrała Norwegia. Wśród kobiecych sztafet najlepsze były Czeszki, zaś wśród mężczyzn Rosjanie. To tyle, jeśli chodzi o suche fakty.

A skoro wcześniej wspomniałem o pakowaniu toreb, to może ktoś z Was zastanawiał się kiedyś, co biathloniści zabierają ze sobą w długą podróż podczas sezonu Pucharu Świata? Jeżeli tak, to już nie ma takiej potrzeby. Korzystając z okazji, że wkrótce biathlonową rodzinę czeka długa rozłąka, Jerry Kokesh postanowił przejść się z kamerą po pokojach hotelowych niektórych zawodników i wypytać, co kto wozi w walizce. Efekt możecie zobaczyć poniżej.



Coś dużo wolnego miejsca ma Kaisa Makarainen w swojej torbie i wydaje mi się, że zostawiła je dla wielkiej kryształowej kuli. Niestety Finka nie powtórzyła sukcesu sprzed roku. Zamiast tego, pozostały jej dwa mniejsze kryształy. Najwyraźniej nadbagaż ma tym samym Darya Domracheva. Białorusinka jeszcze nigdy nie zdobyła Pucharu Świata za klasyfikację generalną i najpewniej nie była na to przygotowana. Myślami będąc już przy pakowaniu i planując, ile miejsca będzie potrzebować, omal nie straciła dużej kryształowej kuli podczas biegu na dochodzenie. Przy drugiej wizycie na strzelnicy pomyliły jej się postawy strzeleckie i zamiast się położyć, Darya miała zamiar wykonać strzelanie na stojąco. Na szczęście krzyki publiczności wyprowadziły ją z błędu.
Typowa Domracheva podczas strzelania w postawie leżąc.
Taka niespotykana sytuacja przydarzyła się Białorusince nie po raz pierwszy. Kilka sezonów temu w Oberhofie popełniła ten sam błąd, który od tego czasu był kilkukrotnie przywoływany przez Krzysztofa Wyrzykowskiego podczas transmisji. Specjalnie dla niego Domracheva powtórzyła wyczyn, odświeżając swój popisowy numer, podobnie jak Tworzywo zrobiło z Wiosną 86. Zupełnie inny problem ma Martin Fourcade. Oprócz tego, że brat Simon musi podróżować w plecaku kolegi z reprezentacji, to jeszcze w jego walizce pojawiła się pewna nowa rzecz. Nie mówię tu o żadnej z kryształowych kul, bo bywały sezony, kiedy to Francuz wracał z Khanty- Masiyska jeszcze bardziej obładowany. Chodzi o książkę i to nie byle jaką- "Papa debutant". Najwyraźniej Martin i jego partnerka oczekują dziecka lub poważnie je planują. Jerry Kokesh sprytnie przemycił nam tę informację pod koniec filmu. Tak więc Martinowi należą się gratulacje (chociaż kto wie, w końcu jako sportowiec rzadko bywa w domu).


I tak jak Martin Fourcade czyni plany na przyszłość, tak każdy mimo wszystko wybiega myślami do następnego sezonu. Kaisa Makarainen nie jest pewna, czy pojawi się jeszcze w ogóle na trasach, Norwegowie liczą na radykalną poprawę wyników zarówno męskiej, jak i żeńskiej kadry, zaś Ameryka Północna nie może się doczekać, aby znów gościć biathlonowy Puchar Świata. Również na naszym podwórku na wiosnę kwitną nadzieje i rozczarowania. Weronika Nowakowska- Ziemniak prezentowała ostatnio w Dusznikach- Zdroju medale Mistrzostw Świata. Natomiast Jakuszyce już wiedzą, że w najbliższym sezonie nie przyjmą zawodów PŚ w biegach narciarskich, bo od ostatniego razu niczego nie poprawiono. A ja powoli zbieram się do Alty, choć nart jeszcze nie pakuję. W pewnym sensie kolejna zima już się zbliża. Bo jak szybko minął ten sezon, tak szybko nastanie następny. Czas biegnie nieubłaganie i adekwatnym podsumowaniem będą tu słowa Roberta Górskiego, który zwykł mawiać: "Od samego początku zbliżamy się do końca". Święta racja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz