Północny Punkt Widzenia

Biathlon, studia i życie w Norwegii według Człowieka Północy...

Oznaki cywilizacji na Północy

 "Światła ubywa mi co więcej,
Stojąc na ulicy, czy kołysząc się na krześle"

Kiedyś to miejsce nazywało się tak: "blog o biathlonie, transporcie i każdym innym sporcie". O ile biathlon jest oczywisty, patrząc na liczbę tekstów z tym tagiem, o tyle nie mam pojęcia, co miał oznaczać "transport". O czym zamierzałem pisać, tego nie wiem, lecz dziś wrócę do tych korzeni. Nie zostawię tak tego biednego transportu, który pewnego razu zniknął z nazwy, ustępując nowym trendom. Tym razem zabiorę więc Was na coś, co jedni nazywają spottingiem, a inni głupotą. Popatrzymy na lotnisko w Alcie. A najlepszym do tego miejscem jest wzgórze Sandfallet, z którego zwykle widać samoloty podchodzące do lądowania. No właśnie, "zwykle" nie znaczy "zawsze"...

Znacie prawo Murphy'ego? Jeżeli coś ma pójść źle, to pójdzie najgorzej, jak tylko się da. W kwestii moich komunikacyjnych doświadczeń i dumnie nazywanych "wypadów na zdjęcia" jestem wręcz tego książkowym przykładem. Samolot nigdy nie przyleci na czas, kiedy czekam na niego w wypatrzonym miejscu. A jeżeli już to zrobi, to wybierze inną trasę, niż zakładałem, na przykład wyląduje sobie z drugiej strony pasa. Kiedy zaś zupełnie przypadkiem biegnę sobie przez to wzgórze w pięknych warunkach oświetleniowych niczego się nie spodziewając, znikąd pojawi się siedem startujących i lądujących samolotów, z czego jeden zrobi dwa podejścia do lądowania, bo czemu by nie bisować. Mając jednak do dyspozycji ostatnie resztki światła tego roku i dobry widok z Sandfallet, sprawdziłem przyloty, zabrałem swój aparat i wyszedłem na godzinę na nieprzyjemne zimno, podekscytowany niczym Andrzej Poniedzielski.

Oznaki cywilizacji na Północy
Warunki może nie jak z bajki, ale ten widok nie potrafi się znudzić.
W ostatnich dniach światło wygląda bardzo dziwnie. Niezależnie od pory dnia jest tak samo. Barwy przypominają coś z pogranicza wschodów i zachodów słońca. Już około 15 wydaje się, że jest wieczór. Noc zapada natomiast przed 17. Ranki również potrafią zwieść do tego stopnia, że budząc się właściwie nie wiem, która jest godzina. "Przecież wczoraj tak wyglądała 7 rano"- stwierdzam z niedowierzaniem widząc godzinę 11 (sic!) na zegarze. Na szczęście takie sytuacje zdarzają się tylko w wolne dni, bo kiedy trzeba iść na zajęcia, nieuniknione jest korzystanie z pomocy budzika. Poleganie na słońcu się tu nie sprawdza. Przez to również zdjęcia nie mogą być spektakularne. Widok z miejsca rzeczywiście zachwyca, ale pogoda wszystko potrafi obrócić w nic specjalnego. Pierwszy z oczekiwanych samolotów miał przylecieć z Vadsø. Do tych mniejszych miast, oddalonych od Alty o najwyżej 500 km, latają małe linie lotnicze Widerøe. Ich flotę stanowią turbośmigłowe maszyny o chęci wzbicia się w powietrze z energią wspomnianego już pana Poniedzielskiego. Z drugiej strony na takie odległości nie potrzeba więcej. Pamiętam, jak każdego wieczora słyszałem przelatujący nad Jelenią Górą tego typu samolot na trasie z Wrocławia do Monachium. Z tej dygresji wybił mnie znajomy dźwięk lotu z Vadsø. Oczywiście wylądował z drugiej strony pasa i jedyne, co zobaczyłem przez drzewa, to jego kołowanie na płycie lotniska. Wspaniały początek, taki typowy dla mnie! Ale nie poddaję się. Choć czeka mnie ponad pół godziny czekania, postanawiam spróbować uchwycić lądowanie maszyny z Tromsø. Taka rozpiętość czasu między samolotami i tak jest luksusem, a zwłaszcza w niedzielę.
Oznaki cywilizacji na Północy
Widok z tego samego wzgórza, lecz w nieco szczerszej perspektywie.
W dni powszednie wczesnym rankiem wylatują stąd duże linie, takie jak SAS i Norwegian, w kierunku Oslo. Oba loty dzieli nieco ponad pół godziny. Później ruch maleje na rzecz Widerøe. Czasem jeden taki kurs potrafi mieć nawet cztery międzylądowania, jak przykładowo ten o 15:44 do Vadsø, który ląduje dodatkowo w Bråtsfjord, Mehamn, Honningsvåg i Hammerfest. Podróż tym połączeniem pewnie przypomina rollercoaster. W ciągu dnia mamy jeszcze trzy połączenia do Oslo: Norwegian w południe, SAS o 14:40 i ostatni Norwegian po 19. Razem mamy więc całkiem dobre zestawienie 13 lotów dziennie. Ktoś może zapytać, po co taki ruch w mieście liczącym nieco ponad 20 000 mieszkańców. Wszystko dlatego, że samolot jest praktycznie jedynym łącznikiem Alty z resztą świata. Nie ma tu kolei, a podróż autobusem po wijących się drogach zajmuje mnóstwo czasu. Stąd ten środek transportu wybiorą raczej ci, którzy chcą pooglądać ładne widoki lub boją się latać. Mieszczę się w obu kryteriach, więc może kiedyś pojadę w długą podróż norweskim pekaesem. Najpierw muszę się tylko dowiedzieć, gdzie tak naprawdę on jeździ. Na pewno nie do jakichś małych wiosek, bo najzwyczajniej w świecie ich tu nie ma. Jeżeli zaś chodzi o pociągi, to ich brak zaraz obok sygnalizacji świetlnej, stanowi powód, dla którego można zwątpić w obecność cywilizacji w Alcie. W każdym razie mam do tego prawo jako człowiek, który raz okrążył całą Polskę w jeden weekend podróżując wyłącznie koleją.

Oznaki cywilizacji na Północy
W międzyczasie zacząłem robić zdjęcia "szklanych domów"...
Oznaki cywilizacji na Północy
...i małych jednostek pływających.
Powoli zaczynam się nudzić i przemarzać. W dodatku chyba lot z Tromsø się spóźnia. Pewnie głupio wyglądam, stojąc tak w jednym miejscu przez dość długi czas. Widocznie pomyślałem to w złą porę, bo z daleka zauważyłem nadjeżdżającą zieloną terenówkę z napisem: Militær Patrulje (czy coś podobnego). "No to mam problem", zażartowałem z myślach. Samochód jednak zatrzymuje się tuż po minięciu mnie. "Nie no, na serio mam problem", teraz już całkiem poważnie mózg do mnie zakrzyczał. Zachowuję spokój i czekam, co się wydarzy. Z samochodu wysiada żołnierz, a właściwie pani żołnierz, raczej nawet młoda pani żołnierz, NO DOBRA!- młoda i ładna pani żołnierz. Zadowoleni? Nadal zachowuję spokój, bo tak na dobrą sprawę są tylko trzy wyjścia: albo po prostu się upewniają, że nie strzelam do samolotów z wyrzutni rakiet, albo to dziwny kraj, w którym robienie zdjęć samolotom jest zabronione, albo nagle znalazłem się na planie filmu pornograficznego, w którego akcję mnie wciągnięto (gorzej tylko, że w samochodzie siedzi może z 10 mężczyzn żołnierzy). Tak, czy inaczej, zawiązuje się dialog (po norwesku):
Pani Żołnierz: Hei. Robisz tu zdjęcia?
Ja: Tak.
PŻ: A czego zdjęcia?
J: A fiordów, ogólnie widoku, no i samolotów. Czekam teraz na lot z Tromsø. To są te linie Widerøe, prawda?
PŻ: Tak, zgadza się. I czekasz na ten lot?
J: Tak, ma być o 14:40, ale wygląda na to, że się spóźnia. W sumie to nie wiem, czy w ogóle przyleci.
PŻ (patrzy na zegarek): To masz jeszcze 8 minut, powinien przylecieć, bo jeszcze nic nie było.
J: Ale to jest dozwolone, że ja sobie tak tu stoję i robię zdjęcia?
PŻ: Tak, jest dozwolone. My tylko mamy ćwiczenia tam na lotnisku i akurat przejeżdżaliśmy sprawdzić okolicę. Jesteś turystą?
J: Tak...to znaczy nie, nie. Studentem zagranicznym.
PŻ: A skąd?
J: Z Polski.
PŻ: Mamy zwykle dużo studentów zza granicy, ale z Rosji. W ogóle bardzo dobrze mówisz po norwesku.
J: Dzięki. Uczę się dopiero dwa miesiące na kursie.
PŻ: No to świetnie. To rób sobie tu zdjęcia, miłego dnia. 
J (z wypisanym na twarzy zdziwieniem):...dzięki i również.
Wygląda to na pierwsze wyjście. Żołnierze zabrali się i pojechali. Mój aparat okazał się być tylko aparatem, a nie zamaskowaną bronią do zestrzeliwania samolotów. Chwilę później na szczęście przyleciał ten nieszczęsny lot z Tromsø, dzięki czemu nie wyszedłem na idiotę. Jak się dowiedziałem od sąsiada, ćwiczenia, o których była mowa, są podobno prowadzone w związku z działaniami Rosji. Najbardziej jednak mnie nurtuje, czy rzeczywiście przypadkiem tamtędy przejeżdżali, czy ktoś może wypatrzył z dołu podejrzanego gościa z czymś na kształt aparatu w ręce. W takim wypadku reakcja wcale by mnie nie dziwiła. Tym bardziej, że lepiej zapobiegać, niż zbierać szczątki. Całe szczęście, że rozmowa była jedynie sprawdzeniem moich umiejętności norweskiego, a nie wszystkich możliwych dokumentów. Mimo wszystko, robienie zdjęć samolotom chyba znów sobie odpuszczę na jakiś czas...

Oznaki cywilizacji na Północy
Prawie zapomniałbym o pokazaniu efektów czekania. Oczywiście samolot wybrał nie taką ścieżkę, jakiej się spodziewałem.
Oznaki cywilizacji na Północy
Ujęcie drugie i ostatecznie. A teraz kurtyna milczenia na ten smutny, mały samolot, lądujący w szary dzień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz