Północny Punkt Widzenia

Biathlon, studia i życie w Norwegii według Człowieka Północy...

Witamy w Anterselvie

Przed nami ostatnie zawody biathlonowego Pucharu Świata, zanim wszyscy udadzą się na Igrzyska Olimpijskie. Tym razem biathlonistów zobaczymy we Włoszech, a konkretniej w tyrolskiej miejscowości Anterselva. Niech nikogo nie zdziwi powszechne używanie również niemieckiej nazwy tego ośrodka, czyli Antholz. Język niemiecki jest bowiem używany przez większą liczbę okolicznej ludności, niż włoski. Czas więc przyjrzeć się bliżej temu pięknemu miejscu.

Anterselva jest bardzo wdzięcznym ośrodkiem do uprawiania i oglądania biathlonu. Trasy są urozmaicone i przede wszystkim obfitują w piękne górskie widoki. Tradycje biathlonowe także są nie bez znaczenia. Rozegrano tam choćby Mistrzostwa Świata w 1995 roku, kiedy to swój pierwszy medal zdobył Tomasz Sikora. Stadion i strzelnica położone są wysoko, bo 1600 m.n.p.m. Warto dodać, że na podobnej wysokości będzie się odbywała rywalizacja w Soczi. Dla wielu zawodników stanowi to więc szansę na sprawdzenie się w takich warunkach, co jest dość istotne. Pamiętamy przecież, po co opuszczali poszczególne zawody Norwegowie, czy Martin Fourcade. Celem był właśnie trening wysokogórski i przyzwyczajenie organizmu do funkcjonowania na wyższych poziomach niż zwykle. A skoro już mowa o absencjach, to w Antholz będzie ich wiele. W rezerwowym składzie pojawi się reprezentacja Ukrainy oraz męska część kadry Norwegii, wspierana jedynie przez Ole Einara Bjoerndalena, który zaliczył przerwę w czasie zawodów w Ruhpolding. Nie zobaczymy Rosjan: Dimtrya Malyshko, Evgenya Ustyugova oraz Alexeya Volkova. Powraca natomiast Martin Fourcade, który będzie chciał nadrobić punkty nad Emilem Hegle Svendsenem, odpoczywającym obecnie psychicznie przed Soczi. Przekonamy się, która taktyka startów okaże się być lepszą. Jeżeli chodzi o resztę informacji, to w regularnych składach zobaczymy ekipy Polski, Niemiec i Austrii oraz żeńskie drużyny Norwegii i Rosji. Stawka jest więc zróżnicowana i na pewno bardzo ciekawie będzie wyglądała rywalizacja przed najważniejszą imprezą sezonu. Kto będzie się oszczędzał, a kto może wygrać? Upatruję tutaj szansy dla OEB na odniesienie upragnionego zwycięstwa, w czym na pewno będzie mu przeszkadzał Fourcade. Groźni mogą być też reprezentanci Rosji, którzy, sądząc po wynikach sprzed lat, najwyraźniej lubią wygrywać w Anterselvie. Program zawiera biegi sprinterskie (jutro panie o 14:30, zaś panowie w piątek o 14:50), biegi na dochodzenie (w sobotę o 11:45 kobiety i o 14:30 mężczyźni) oraz sztafety (w niedzielę o 11:15 i 14:15 odpowiednio panie i panowie).

Teraz kilka słów o biletach. Anterselva ma swoją atmosferę, za którą wysoko się ceni. I to jest chyba jedyna wada tego miejsca. Za miejsce siedzące na trybunie należy zapłacić 31 EUR od osoby w dni sprintów oraz 36 EUR w sobotę i niedzielę. Jeżeli chcemy stać w sektorach do tego przeznaczonych, łączy się to z wydatkiem 26 EUR na sprinty i 31 EUR na resztę konkurencji. Możemy też zdecydować się na miejsce przy trasie, co kosztuje 17 EUR w dniach sprintów i 19 EUR w czasie biegów pościgowych i sztafet. Jest również opcja zakupu biletu na całe zawody w Anterselvie. Obecnie pozostały karnety na trybuny z miejscami stojącymi (99 EUR) oraz przy trasie (62 EUR). Takie ceny biletów plasują Antholz na drugiej lokacie wśród najdroższych miejsc, zaraz za Ruhpolding.

Skoro już wszystko wiemy o obiekcie, obsadzie i biletach, czas przyjrzeć się warunkom na trasach. Porównując do poprzednich miejsc, w Anterselvie panuje zimowy raj. Jest mróz, świeci słońce, zaś w całej okolicy leży dużo śniegu. To jest właśnie ten klimat, z którym kojarzę Antholz. Przyjemnie będzie się to wszystko oglądało. A póki co, rzut oka na przygotowania do zawodów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz