Północny Punkt Widzenia

Biathlon, studia i życie w Norwegii według Człowieka Północy...

To wszystko już mnie denerwuje

Dziś zapłonie znicz i rozpoczną się 22. zimowe Igrzyska Olimpijskie. Ale ja już teraz mam tego wszystkiego dość. Bo miał być na spokojnie "mój typ" w wydaniu olimpijskim, lecz nie będzie. Powodów jest wiele, dla których robienie takiego czegoś przed taką imprezą nie ma według mnie większego sensu.

Jednym z nich jest coś, co wywołuje u mnie niepohamowaną złość. Otóż, Eurosport nie raczył wykupić licencji na transmitowanie IO, przez co możemy zapomnieć o przyjemnym i fachowym komentarzu, znanym nam z zawodów Pucharu Świata. Jestem to w stanie zrozumieć, że niestety teraz wszystkim rządzi pieniądz i nawet tak szczególne wydarzenie okupione jest zwyczajną komercją, przed którą podobno się broni. I tak oto jesteśmy wszyscy zdani na TVP i ich męczące transmisje. Lepsze to, niż nic, jednak postawę Eurosportu trudno jest mi zrozumieć. Zamiast Igrzysk będą bowiem transmitowane takie rzeczy, jak turniej snookera, jeździectwo i wyścig kolarski dookoła Dubaju. Wiadomo, że każda dyscyplina sportu ma swoich pasjonatów, ale przecież olimpiada rządzi się swoimi prawami i nie pokazać jej, to jakby zrezygnować z ubrań od One Way na rzecz dresów kupionych na bazarze od Ruskich.

Zostając pozbawionym cudownych przemyśleń duetu Wyrzykowski i Jaroński, muszę brnąć dalej w swoje niezadowolenie. Gdzie się nie spojrzy, tam same informacje na temat Igrzysk. I żeby to jeszcze o ich sportowej stronie, ale nie. Sochi okazuje się idealnym pretekstem do rozmowy na tle politycznym. Wystarczy policzyć, ile relacji i artykułów o olimpiadzie (poza kręgami specjalistycznymi) miało jak dotychczas znaczenie czysto sportowe. Odpowiedź brzmi- niewiele. Wciąż tylko słychać, że zniszczono środowisko, panuje ogólny bałagan, bardzo restrykcyjnie dba się o bezpieczeństwo i co jeszcze w tym wszystkim wymyśla prezydent Putin. Po co to wszystko? Moim zdaniem, jeżeli już idziemy po drodze idei olimpijskiej, to bądźmy przy niej cały czas. Rozgrywki powinny być czyste od takich tematów, które przecież są z nami codziennie. W dodatku mamy ten cały sponsorski szał. Wspomniałem już, że Igrzyska Olimpijskie z zasady bronią się przed komercją. Na próżno więc szukać znaków sponsorów przy trasach i na kostiumach zawodników. Są specjalne restrykcje, przez które wszystko będzie wyglądało inaczej, niż zwykle. To jest dobre, ale gdy stosuje się to konsekwentnie. Bo przeciwnie, jak w przypadku praw do przekazu TV, powstaje hipokryzja. Jak by tego było mało, trasy w obiekcie Laura okazały się zbyt krótkie według pomiarów GPS, przez co jutrzejszy sprint mężczyzn miałby nieco ponad 9 km, zamiast przepisowych 10 km. Norwegowie złożyli w tej sprawie oficjalny protest. Dystans ma być ponownie sprawdzony i ewentualnie zwiększony o brakujące metry. Takie coś nie powinno nastąpić. Już chyba bym wolał, żeby skończyć z tym całym ceremoniałem wokół całej imprezy i rozgrywać to jak normalne Mistrzostwa Świata, bo powoli w tym organizacyjnym zamieszaniu zatraca się jej prawdziwe znaczenie. 

Przejdźmy jednak do typowania faworytów na jutrzejszy bieg sprinterski mężczyzn. Internety huczą na temat tego, kto może powalczyć o medale, dlatego raczej nie będę tutaj oryginalny. Dwa nazwiska, które na pewno będą budziły największe emocje, to oczywiście Svendsen i Fourcade. Igrzyska jednak rządzą się swoimi prawami, nie tylko w kwestiach organizacyjnych. Tutaj zawsze ktoś wyskoczy, jak przysłowiowy "diabeł z pudełka". W Vancouver był to Vincent Jay, człowiek, którego mało kto pamięta z jakichkolwiek innych dobrych wyników. Złoty medal dostał "w prezencie" od pogody, która utrudniła walkę faworytom. Ponadto pewnego rodzaju sensacją była bardzo dobra postawa Jeana- Philippe Le Guelleca, Pavola Hurajta i brązowy medal Jakova Faka (wtedy jeszcze w barwach Chorwacji). Jutro może być podobnie nawet, gdy pogoda będzie niezmienna. Fak potrafi dobrze pobiec na wielkich imprezach, ale w tym sezonie nie imponuje formą z powodu wcześniejszych problemów zdrowotnych. Natomiast sensację może sprawić któryś z Kanadyjczyków, tylko niekoniecznie Le Guellec. Stać na to również Nathana Smitha oraz Brendana Greena. A Jay, jak wiemy, tytułu nie obroni, bo zakończył karierę po fatalnych wynikach. Wracając jednak do wielkich graczy, należy zwrócić uwagę na składy najlepszych ekip. W barwach Norwegii wystąpią, oprócz Emila Hegle Svendsena: Ole Einar Bjoerndalen, Tarjei Boe oraz Johannes Thingnes Boe. Szczególnie liczę, że królowi biathlonu uda się wreszcie odnieść sukces i po latach przerwy wygrać. Ale jakie byłoby to zwycięstwo! Złoty medal olimpijski na ukoronowanie wspaniałej kariery 40- letniego mistrza. Wtedy nawet to TVP nie byłoby dla mnie problemem, gdyby tak potoczył się jutrzejszy bieg. 
Lykke til Ole Einar!
Trzymam kciuki za OEB i typuję dalej. Rosja wystąpi w składzie: Shipulin, Malyshko, Ustyugov, Garanichev. Każdy tak samo dobry, ale żaden nie spisuje się nadzwyczajnie dobrze w tym sezonie. Można upatrywać roli faworyta w osobie Ustyugova, który będzie bronił tytułu mistrza olimpijskiego w biegu ze startu wspólnego. Pamiętajmy, że ściany też potrafią pomóc, a zwycięstwo takiej rangi na swojej ziemi ma niezwykły smak. Niemców zobaczymy bez Andreasa Birnbachera, co jest niespodzianką. Doświadczony lider zespołu został wystawiony tylko do biegu indywidualnego. Natomiast jutro wystąpią: Peiffer, Schempp, Lesser i Stephan. Poza Schemppem, nie wierzę zbytnio w odegranie znaczącej roli przez tych zawodników. Nie zapominajmy o groźnych Austriakach z Landertingerem na czele oraz innych zawodnikach, jak Lukas Hofer, którzy dobrze czują się na takich wysokościach i profil trasy może im odpowiadać. Zbierając wszystko w całość, jutrzejsze podium typuję tak:
  1. Ole Einar Bjoerndalen
  2. Emil Hegle Svendsen
  3. Martin Fourcade
Co mogłem, to spróbowałem przewidzieć, choć i tak nie ma to większego sensu. Jak napisałem we wstępie, Igrzyska Olimpijskie rządzą się swoimi prawami. Dzieją się na nich takie rzeczy, które na normalnych zawodach Pucharu Świata byłyby nie do pomyślenia. Na tym polega magia i przekleństwo zarazem tej wielkiej imprezy. Raz na cztery lata każdy chce być w życiowej formie i zapisać swoje nazwisko do kart biathlonowej historii. Pierwsza szansa na to już jutro o 15:30, czyli sprint mężczyzn. Natomiast reszta terminów przedstawia się tak:
  • 09.02 sprint kobiet o 15:30
  • 10.02 bieg pościgowy mężczyzn o 16:00
  • 11.02 bieg pościgowy kobiet o 16:00
  • 13.02 bieg indywidualny mężczyzn o 15:00
  • 14.02 bieg indywidualny kobiet o 15:00
  • 16.02 bieg ze startu wspólnego mężczyzn o 16:00
  • 17.02 bieg ze startu wspólnego kobiet o 16:00
  • 19.02 sztafeta mieszana o 15:30
  • 21.02 sztafeta kobiet o 15:30
  • 22.02 sztafeta mężczyzn o 15:30

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz