Północny Punkt Widzenia

Biathlon, studia i życie w Norwegii według Człowieka Północy...

Macierewicz potrzebny od zaraz

Spokojnie, ten post nie będzie o polityce. Chodzi o to, co obecnie dzieje się "za kurtyną" polskiej kobiecej kadry biathlonowej. Jak pamiętamy, w biegu sztafetowym- ostatniej konkurencji Igrzysk Olimpijskich w Sochi, na pierwszym strzelaniu Krystyna Pałka spudłowała aż 7 razy. Skutkiem tego były cztery karne rundy i koniec szans polskiej drużyny na jakiekolwiek dobre miejsce. Wydawałoby się, że zdarzył się wypadek przy pracy lub zawiodła psychika zawodniczki. Sprawa okazuje się jednak na tyle splątana i nieprzyjemna, że nawet tytułowy polityk znany ze swoich teorii spiskowych miałby problem z jej rozwiązaniem.

Krystyna Pałka na mecie biegu pościgowego w Novym Mescie, 2012

Wszystko zaczęło się jeszcze przed wyjazdem do Sochi. Jedna z naszych zawodniczek- Paulina Bobak, udzieliła bardzo kontrowersyjnego wywiadu na łamach onetu. Żaliła się tam na rzekome złe traktowanie jej przez trenera i swoją pozycję w kadrze. Do tego doszły jeszcze problemy zdrowotne i mamy gotową historię, w której wyraźnie zaznaczono, kto jest pokrzywdzony. Dla ludzi nie mających styczności z biathlonem na co dzień, jest jasne, że trener, prezes i wszyscy wokół postępują niewłaściwie. Tymczasem fakty były takie, że o zdanie w tej sprawie nie zapytano ani trenerów, ani prezesa Polskiego Związku Biathlonowego. Do tego, jeżeli ktoś od dawna śledzi występy polskich biathlonistek, doskonale wie, że Paulina Bobak nigdy nie należała do wybitnych i stąd jej pozycja w kadrze nie mogła być lepsza. To zrozumiałe. Na Igrzyskach sprawa ucichła, bo każdy skupiał się na wypatrywaniu naszych szans medalowych.

Gdy się okazało, że o medale w biathlonie będzie trudno, onetowy dziennikarz przypomniał sobie o swoim idealnym modelu na sensację. I tak powstał kolejny tekst z Pauliną Bobak w roli głównej. Tym razem chodziło o jej problemy w Sochi. Podobno nie znała terminów treningów, nie mieszkała z resztą kadry i nie była przewidziana do startów olimpijskich. W tym ostatnim nie ma nic zaskakującego, ponieważ od początku było wiadomo, że Bobak jedzie na IO w charakterze rezerwowej. Zawodniczka posunęła się jednak jeszcze dalej. Odmówiła startu w sztafecie mieszanej. Tłumaczyła swoją decyzję faktem, że jej stan psychiczny na to nie pozwalał. I teraz ciężko się w tym wszystkim odnaleźć, bo biathlonistka, która pojechała na Igrzyska, powinna być gotowa do startu. Poza tym występ na takiej imprezie jest czymś szczególnym, co stanowi marzenie niejednego sportowca. Tymczasem Paulina Bobak odrzuciła taką możliwość, choć znalazła się w Sochi, wykorzystując miejsce kogoś innego, kto mógłby w tym czasie to swoje marzenie spełnić.

I teraz sedno sprawy, czyli wydarzenie z właściwej sztafety. Pudła Krystyny Pałki podczas pierwszego strzelania nie były spowodowane stresem, czy też zwyczajnym błędem. Otóż, przyrządy celownicze w jej karabinie zostały przestawione o kilka skoków, co wskazuje na działanie z premedytacją. Przy przestrzeliwaniu broni przed biegiem wszystko było w porządku, po czym karabin został odstawiony, a zawodniczka udała się na rozgrzewkę. Co stało się później, nie wiadomo. Wiemy natomiast, czym to skutkowało. Po sztafecie rozpoczęła się więc prawdziwa burza na temat tego, kto przestawił przyrządy celownicze i dlaczego to zrobił. Atmosferę dodatkowo podgrzała sama Pałka, pisząc na swoim profilu facebookowym:
"Przykro mi to mówić ,ale już jest pewne ,że przed biegiem sztafetowym ktoś przekręcił przyrządy w moim karabinie. Jeśli się potwierdzi przypuszczenie odnośnie osoby która to zrobiła będzie to wielki szok dla wszystkich:("
Już po samym przeczytaniu tego wpisu można było spodziewać się fali komentarzy z przewidywaniami, kto to zrobił. Spekulacje zostały nakręcone przez samą zainteresowaną, a nie powinno to nastąpić. Tym bardziej, że po ostatnich ekscesach wszystkie oczy biathlonowych kibiców zwróciły się ku Paulinie Bobak. Ta jednak zapewnia, że z przestawieniem przyrządów nie ma nic wspólnego. Popełniła jednak błąd, bo początkowo twierdziła, że nie była na ani jednym biegu podczas IO, a później potwierdziła swoją obecność w "ogródku" dla zawodników przed startem sztafety. Wylicza co prawda dokładnie, gdzie była o konkretnej godzinie i co robiła, lecz budzi to pewne wątpliwości. I w takiej atmosferze znów odzywa się Krystyna Pałka:
"Przestańcie komentować! Skąd możecie wiedzieć kto mógł to zrobić? Jeśli sprawa się wyjaśni to będzie super.Na razie zostaje ocena Pani Ekspert Magdaleny Grzywy o fatalnej postawie.Igrzyska zakończone ,wyniku nic nie zmieni.Nikt nie wie jakby sztafeta się potoczoczyła gdyby moje strzelanie było normalne.Teraz tylko mozna gdybać.Prosze nie oskarżać osób jak nie jesteście pewni!!!! Napisałam ,ze karabin został przekręcony-bo tak było.Nie napisałam kto to zrobił!!! Mam jednak trop.Jeśli potwierdzą się dowody to będzie wiadomo. Dlaczego to ważne dla mnie? Dlatego,ze jestem pewna że nie było błędu postawy.8-10 skoków to różnica zmiany skupienia,która jest niemożliwa. Nie chcę by ponownie coś takiego miało miejsce.Sprawa z Francją się łączy. Takie samo przestawienie karabinu. Więc proszę nie komentować i nie oskarżać jak nie jesteście pewni.Sprawa zamknięta!"
A właśnie, że nie zamknięta. Dodatkowo jeszcze odnajdujemy tu pewien żal do Magdaleny Grzywy- byłej biathlonistki bez znaczących sukcesów, która po zakończeniu kariery została "ekspertem" od biathlonu w TVP. Odnośnie całej sytuacji wypowiedziała się tutaj. Ale mnie samemu trudno brać słowo pani Grzywy za autorytet w tej sprawie. Ważnym krokiem był wniosek o przekazanie PZBiath zapisu nagrań z kamer ustawionych w pobliżu "ogródka" dla zawodników. To wyjaśniłoby wszystko, ale jednocześnie nie uciszyło spekulacji. Krystyna Pałka znów zakomunikowała:
"Jeszcze raz informuje. Nie oskarżam konkretnej osoby. Jest pewne że przyrządy zostały przekręcone. Nie jest pewne co przestawiło przyrządy . Są przypuszczenia ,ale trzeba je sprawdzić. Nie wykluczone ,że mogło dojść do uderzenia w przyrządy celownicze."
To już kompletnie nie rozumiem. Z początku było "pewne", że ktoś przestawił przyrządy celownicze z premedytacją, a teraz pojawiła się możliwość uderzenia. Według mnie jedno jest pewne. Cała ta sprawa jest bardzo zawiła i oby rozwiązała się jak najprędzej, bo budzi wiele negatywnych emocji, a nie o to chodzi w tym sporcie. Sam biathlon pojawił się na stronach głównych wielu portali. Czy jest to pewnego rodzaju "promocja"? Rzecz jasna nie, bo przede wszystkim atmosfera w kadrze stała się niepotrzebnie napięta, a dodatkowo ten sport przedstawiany jest w kontekście pod tytułem "zły PZBiath i skrzywdzona Paulina Bobak". Niepotrzebnie wszystko rozwiązywane jest przez media. Wtedy zawsze powstają spekulacje i sprzeczne zdania. Prędzej, czy później poznamy prawdę. Ja takich spraw nie lubię i powiem tylko, że podobno w trakcie sztafety słychać było strzały i to w wykonaniu wszystkich zawodniczek. Bądź tu teraz mądry, kto zawinił...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz